The Primary English Teacher’s Guide, New Edition (Penguin English Guides)

Ta książka to przewodnik dla nauczycieli szkoły podstawowej, uczących przede wszystkim młodsze dzieci. Jest ona napisana w języku angielskim i wydaje mi się, że jest  bardzo dobrą pozycją.

Na wstępie omówiony został rozwój dziecka w wieku szkolnym oraz sposób jego myślenia i uczenia się języków obcych. Opisane jest jak należy uczyć poszczególnych umiejętności (czytania, słuchania, pisania, mówienia). Ponad to w książce tej zawarte są rady – w jaki sposób wybierać, czy też przygotowywać materiały dla uczniów. Dokładniej omówiono, w jaki sposób na lekcjach wykorzystywać piosenki, wierszyki, gry, opowiadania oraz komputery. Oprócz tego możemy przeczytać rozdział o zarządzaniu klasą, planowaniu lekcji, ocenianiu i angażowaniu rodziców.

Książka ta to nie tylko teoria, ale również wiele przykładów, diagramów, rysunków. Pokazują one praktyczne ćwiczenia, które mogą być dla nas inspiracją przy planowaniu własnych zajęć.

Polecam tę pozycję zarówno nauczycielom, którzy w wakacje chcą „odświeżyć” sobie pewne tematy jak również osobom mniej doświadczonym, które czują się niepewnie i dopiero zaczynają pracę z dziećmi w  wieku szkolnym.

Artykuł z „Polityki”, nr 29, 18-24 lipca 2012

Artykuł nosi tytuł „Do you sprechen po ruski?”. Na początku czytamy: „Biegła znajomość języków obcych poprawia nie tylko nasze perspektywy zawodowe, ale i funkcjonowanie naszego mózgu – opóźnia rozwój choroby Alzheimera, sprawia, że jesteśmy bardziej kreatywni”. Sam artykuł mówi o  wielojęzyczności czy też dwujęzyczności i jej aspektach. Mimo że nie dotyczy to zbyt wielu z nas, artykuł według mnie jest godny uwagi.

Na świcie ponad połowa ludzi włada biegle co najmniej dwoma językami. Natomiast w naszym kraju (sondaż 2002) to 1,3% mieszkańców, najwięcej jest osób posługujących się językiem polskim i niemieckim. Nie uwzględniono tu Polaków mieszkających za granicą. O osobach dwujęzycznych powiedziane jest, że nie znają perfekcyjnie każdego z języków. Część słownictwa znają w jednym, część w drugim języku. Przy czym występuje u nich  jeden język dominujący.

Ciekawa jest część dotycząca dzieci dwujęzycznych. Do niedawna naukowcy uważali, że dzieci wychowujące się w dwóch językach od urodzenia mają oba systemy lingwistyczne pomieszane. Jednak eksperymenty dowiodły, że tak nie jest. Podobnie wielu rodziców obawia się , że w przypadku dwóch języków ich dziecko później zacznie mówić, co również nie jest prawdą. Dla mnie zastanawiający był przykład pary mieszkającej za granicą, która postanowiła wychowywać dziecko w dwóch językach. Ojciec mówił już do „brzucha” po angielsku. Powołano się tu na badania, które dowodzą, że nawet w pierwszym dniu po przyjściu na świat noworodki potrafią odróżnić języki, które słyszały w łonie matki. Wydaje mi się jednak, że jest to nienaturalne, gdy jeden z dwójki polskich rodziców używa w domu innego języka niż polski. Jakaś korzyść pewnie z tego wynika, jednak myślę, że dziecko mieszkające „na obczyźnie” prędzej czy później będzie miało tak duży kontakt z językiem, że opanuje go na poziomie zbliżonym do natywnego. Jeszcze dziwniejsze są dla mnie próby mówienia do dziecka w innym języku, gdy mieszka się w Polsce. Przykro mi, ale my nigdy native’ami nie będziemy. Jeśli chodzi o mieszkanie za granicą i opanowanie języka mogę podać przykład syna przyjaciół moich rodziców. Między 4 a 6,7 rokiem życia chłopca mieszkali oni w Szwajcarii, w kantonie francuskim. Chodził on tam do placówki edukacyjnej – początkowo nie znał języka, jednak stopniowo opanował go na poziomie umożliwiającym porozumiewanie się. Następnie wyjechali do Szkocji, gdzie bez znajomości angielskiego trafił do szkoły. Jako drugi język do nauki wybrał on oczywiście francuski. Oprócz tego do końca polskiej szkoły podstawowej jego mama przerabiała z nim polskie podręczniki a w domu rodzice rozmawiali z nim i między sobą po polsku. Skończył on studia (Oxford) i aktualnie mówi świetnie po angielsku, polsku i bardzo dobrze po francusku. Oczywiście wymagało to od niego wysiłku i prawdopodobnie zdolności, jednak chodzi mi o to, że jego rodzice nie silili się na nienaturalne używanie drugiego języka w domu.

W artykule jest również mowa o hipotezie okresu krytycznego w nauce języka obcego, o której już kiedyś pisałam. Hipoteza ta jest aktualnie podważana – nie jest prawdą, że po okresie dojrzewania nie jesteśmy w stanie perfekcyjnie opanować języka obcego. Omówione zostały też zalety mówienia w więcej niż jednym językiem jak na przykład: łatwiejsze opanowanie kolejnego języka, większa kreatywność w myśleniu oraz większa sprawność mózgu w podeszłym wieku.

Na końcu podane są punkty (rady) jak wychować dziecko wielojęzyczne. Kilka z nich może się też przydać przy zwykłej nauce języka obcego:

  • nie śmianie się i nie wytykanie błędów
  • poprawianie na zasadzie podania poprawnej formy
  • korzystanie z różnych mediów – książek, audiobooków, gier. Ciekawe jest to, że dzieci dużo lepiej uczą się języka z książek niż z telewizji
  • podróżowanie do krajów w których mówi się w danym języku.

Autorka powołuje się na następującą literaturę: „The bilingual family” oraz „Raising a bilingual child”. We wpisie tym poruszyłam tylko wybrane elementy artykułu, zachęcam więc do przeczytania całości.