Książka przygotowująca do egzaminu gimnazjalnego

Dziś polecam repetytorium przygotowujące do egzaminu z języka angielskiego na koniec gimnazjum. Autorami książki są Marta Rosińska i Grzegorz Śpiewak, została ona wydana przez wydawnictwo Macmillan. Przed zakupem przejrzałam książki innych wydawnictw, jednak ta pozycja spodobała mi się najbardziej między innym dlatego, że układ treści jest bardzo przejrzysty.

Zawarte są tu zadania dotyczące tematów egzaminacyjnych (Człowiek, Dom, Szkoła, Praca, Życie rodzinne i towarzyskie, Żywienie,  Zakupy i usługi, Podróżowanie i turystyka, Kultura, Sport, Zdrowie, Nauka i technika, Świat przyrody, Życie społeczne, Wiedza o krajach anglojęzycznych i UE). Każdy z tych tematów jest podzielony na sekcje:

  • Słownictwo
  • Przydatne zwroty
  • Słuchanie
  • Czytanie
  • Znajomość funkcji językowych
  • Znajomość środków językowych
  • Pisanie
  • Słowniczek (zawierający słowa z danego tematu)

Przy niektórych ćwiczeniach pojawiają się wskazówki dotyczące egzaminu (na co konkretnie zwracać uwagę w danym typie ćwiczenia). Ćwiczenia są podzielone na te odpowiadające poziomowi podstawowemu i rozszerzonemu.

Oprócz tego w repetytorium powtarzamy gramatykę poprzez omówienie poszczególnych zagadnień wymaganych na egzaminie jak również ćwiczenia.

Na końcu książki znajduje się tak zwany bank wskazówek dotyczący umiejętności pisania. Autorzy podają przykładowy e-mail, wiadomość oraz list nieformalny, z dokładnym omówieniem jakie elementy powinny być zawarte w danym rodzaju wypowiedzi pisemnej.

Dodatkowo znajdują się też tu 4 testy egzaminacyjne – 2 na poziomie podstawowym oraz 2 na poziomie rozszerzonym. Uczeń może w ten sposób sprawdzić swoje umiejętności.

Do książki dołączona jest płyta cd, na której znajdują się nagrania do ćwiczeń wymagających słuchania.

Repetytorium to jest moim zdaniem ciekawą i dobrze przygotowaną pozycją. Znajdujemy tu zadania ćwiczące różne umiejętności oraz bogaty zestaw tematów. Może być ono bardzo pomocne przy solidnym przygotowaniu do egzaminu. Jedynym minusem jest to, że brakuje odpowiedzi do zadań (są one tylko w książce nauczyciela), co może utrudnić samodzielne przygotowanie się do egzaminu przez ucznia, gdyż może on mieć wątpliwości czy dobrze zrobił zadanie lub też zwyczajnie popełnić błąd, o którym nie będzie wiedzieć.

Jak uniknąć rutyny w pracy nauczyciela angielskiego?

Według mnie praca nauczyciela angielskiego jest bardzo interesującym zajęciem. Składa się na nią wiele elementów – pracujemy z uczniami, rodzicami i innymi nauczycielami. W dużej mierze od nas zależy czy i jak się rozwijamy.

Wiadomo, że każdy z nas ma gorsze i lepsze dni. Co zrobić, szczególnie po latach, gdy w pracę zaczyna wkradać się rutyna, by nadal być dobrym nauczycielem i czerpać z tego zajęcia satysfakcję?

Doszkalać się. Dydaktyka to dziedzina zmieniająca się, powstają nowe metody i techniki nauczania. Może ich elementy sprawią, że nasze zajęcia będą ciekawsze? Warto wybierać takie kursy, które wniosą coś nowego a nie są powtórzeniem tego, co już wiemy. Źle dobrane powodują poczucie straconego czasu i uzyskanie często błędnej pewności – ja już nie muszę się szkolić, bo wszystko wiem. Moim zdaniem nie ma takiej możliwości, trzeba tylko znaleźć luki. Alternatywą dla tradycyjnego szkolenia może być też kurs internetowy, czy też webinarium.

Spróbować zmienić coś w naszych lekcjach. Nie pracować według raz opracowanych planów zajęć. Wiadomo, że  tak jest łatwiej, ale czasy się zmieniają i uczniowie też. Coś co było wartościowe i interesujące kilka lat temu nie musi być takie teraz. Poza tym możemy trafić na klasę o wysokim poziomie, warto wtedy podwyższyć wymagania zarówno w stosunku do uczniów jak i siebie.

Nawiązując do poprzedniego punktu – zmienić podręczniki. Jest wielu nauczycieli, którzy są od lat przywiązani do jednej publikacji. Również w tym przypadku książki się zmieniają, często na korzyść – są bardziej nowoczesne. Szybko przekonamy się, że wcale nie mamy więcej pracy a lekcje są ciekawsze zarówno dla uczniów jak i dla nas samych.

Jeśli jest taka możliwość wprowadzić nowe technologie na nasze lekcje. Czyli coś oprócz odtwarzanej płyty cd. Może chociażby film, nagranie z youtube, podcast. Może da się raz na jakiś czas skorzystać z sali komputerowej i przeprowadzić zajęcia w oparciu o internet? Jest super, gdy szkoła dysponuje tablicą interaktywną.

Czytać książki, czasopisma branżowe, blogi w internecie. Dobrze jest czytać materiały anglojęzyczne, wtedy ćwiczymy również język. W łatwy sposób możemy uzyskać nowe pomysły, czerpać inspirację a tym samym przełamać rutynę.

Rozmawiać z kolegami (innymi nauczycielami) – właśnie o podręcznikach, materiałach dodatkowych. Próbować dowiedzieć się z czego korzystają, co polecają. Dzielić się swoimi pomysłami. Jeśli mamy możliwość i ktoś organizuje zajęcia otwarte warto iść i je zobaczyć. Starać się nie oceniać i nie krytykować, tylko znaleźć w nich inspirację. I nie bać się, szczególnie jeśli jesteśmy doświadczonymi nauczycielami – jak najbardziej powinniśmy dzielić się naszą wiedzą, właśnie w postaci zaproszenia młodszych kolegów na zajęcia czy też przeprowadzenia rady szkoleniowej na ciekawy według nas temat.

Artykuł z „Polityki” nr 35, 29 lipca – 4 września 2012

Artykuł nosi tytuł „Szkolny błąd”. Pada tam pytanie – skoro Polacy, szczególnie młodzi uczą się angielskiego, często zarówno w szkole, jak i na kursach dodatkowych, to dlaczego tak słabo mówią? W ogóle w porównaniu do Europejczyków ze znajomością angielskiego nie jest u nas wcale dobrze. Mnie osobiście ciekawią deklaracje Polaków. Większość osób, szczególnie w CV deklaruje znajomość angielskiego, często  na poziomie średnim. Swego czasu przeprowadzałam wstępne rozmowy kwalifikacyjne i niestety nie zgadzam się z ich oceną swoich umiejętności. Podobnie kilka razy na ulicy widziałam cudzoziemców pytających o drogę, tudzież próbującego zakupić leki w aptece. Nie sądzę, żeby kilka zatrzymanych osób nie znało centrum Warszawy, podobnie wydaje mi się, że zwroty „katar” czy „ból gardła” powinny zostać opanowane na studiach farmaceutycznych. Ale wracając do artykułu… Ciekawe są przytoczone dane – z badań wynika, że 34% polskich gimnazjalistów (również  tych douczający się na kursach) osiągnęło w teście poziom A1, czyli podstawowy (podobnie źle jest we Francji, a wszystkim wiadomo, że Francuzi nie chcą się uczyć angielskiego). Z analizy krajowych wyników egzaminów wynika, że słabiej od miasta wypadają dzieci ze wsi – w mieście łatwiej o dostęp do internetu, filmów i szkół językowych.

Jak to wygląda w polskich szkołach? Początkowo problemy zganiano na nie wystarczającą ilość lekcji, jednak zwiększono ich ilość i wprowadzono język do klas 1-3. Kolejną przeszkodą jest na pewno częsty brak podziału na grupy – efektem jest uśrednienie poziomu (jak to jednak określono dobry się nudzi, słaby nie rozumie). Porównano również nauczycieli prywatnych i państwowych i podkreślono, że trudno o wniosek, że jedni są lepsi a inni gorsi. Pojawia się teza, że polskim problemem jest zbytnie zwracanie uwagi na błędy i dążenie do perfekcji. Ciekawe jest to co mówi dr Śpiewak – na świecie ¼ ludzi mówiących po angielsku to native speakerzy, więc językowa perfekcja staje się pojęciem mglistym. Wniosek jest taki: lepiej mówić nawet z błędami niż tego nie robić. To samo powiedział mój znajomy native – najważniejsze to zostać zrozumianym a to, że popełnimy drobny błąd gramatyczny nie jest takie istotne dla naszego rozmówcy. Podobnie swego czasu, na kursie językowym w Szkocji zszokowało mnie to, gdy dowiedziałam się, ze tak naprawdę Anglicy najczęściej posługują się czasem przeszłym Present Simple. Również mówiąc potocznie stosują zabiegi, o których my uczymy się, że są błędne.

Bardzo ciekawy jest przykład edukacji językowej w Szwecji. Kraj ten jest najlepszy w rankingu ESLC. W tych samych testach, przytoczonych na początku odnośnie Polaków, Szwedzi osiągają poziom B2 (ponad połowa uczniów). Interesujący jest fakt, że tam w szkole nie ma bardzo dużej liczby lekcji a prywatnych szkół językowych praktycznie nie ma. W artykule podano, że mali Szwedzi mają posługiwać się językiem angielskim w naturalnych sytuacjach, m.in. na wycieczkach szkolnych po Europie. Ja jednak dodałabym coś innego. W Szwecji filmy w telewizji puszczane są z napisami a nie z lektorem, jest to niewątpliwy zysk dla całego społeczeństwa. Druga sprawa to sposób uczenia języka. Na wspomnianym już kursie w Anglii spotkałam Szwedkę. Bardzo dobrze mówiła, ale co ciekawe, gdy robiliśmy ćwiczenia, okazało się, że ma pewne „braki”. Na przykład nie rozróżniała ona czasów, tzn. nie potrafiła ich nazwać. Jednak mówiąc ich używała. Wniosek jest jeden szwedzcy nauczyciele nie skupiają się na tłumaczeniu np. gramatyki tylko na używaniu jej w mowie.

Zachęcam wszystkich zainteresowanych do przeczytania artykułu. Oto link do niego http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1529769,1,polska-szkola-zle-uczy-jezykow.read

Blog ma rok

Dokładnie rok temu zaczęłam pisać bloga o uczeniu angielskiego. Czas więc na krótkie podsumowanie. Jestem zadowolona z tego pomysłu. Bloga zaczęłam prowadzić dla rodziców moich uczniów, przede wszystkim po to, by wiedzieli czego uczą się ich dzieci.  Wpisy są przeznaczone również dla innych nauczycieli oraz dla mnie samej. Chcę dzielić się swoją wiedzą i refleksjami na temat nauczania angielskiego. Muszę przyznać, że nie zawsze jest łatwo wymyślić temat kolejnego posta a czasem pojawia się pomysł za pomysłem. Uważniej czytam prasę, zastanawiam się, co by mogło zainteresować czytelników. Przez ten rok starałam się przybliżyć rzeczywistość szkolną i aktualną specyfikę zawodu nauczyciela. Blog spotkał się ze sporym zainteresowaniem, ale myślę, że liczba czytelników nie jest najważniejsza. Najczęściej wchodzicie Państwo na stronę główną, a najpopularniejszy wpis do tej pory to http://agatarybus.pl/2011/09/11/dlaczego-pani-mnie-nie-pyta-czyli-problem-zglaszania-sie-na-lekcji/ Chętnie czytacie też zakładkę O mnie. Jeśli już nawiązujecie Państwo ze mną kontakt to głównie przez e-mail. Zawsze chętnie odpowiadam na pytania czy też wątpliwości. Muszę przyznać, że spodobała mi się ta forma aktywności w internecie i z przyjemnością przygotowuję kolejne wpisy.

Mam nadzieję, że kolejny rok przyniesie mi wiele pomysłów i że zainteresowanie moim blogiem będzie równie duże jak do tej pory.

Koniec współpracy ze szkołą

Od września nie będę już pracować w naszej szkole. Dziękuję za współpracę zarówno rodzicom, uczniom jak i innym nauczycielom. Przez ten czas wiele się nauczyłam, zyskałam cenne doświadczenia. Dziękuję za Państwa życzliwość a dzieciom za energię i zapał do nauki. Mam nadzieję, że będą miło wspominały lekcje ze mną i te pierwsze lata nauki pozytywnie wpłyną na ich dalszą edukację językową. Cenię sobie Państwa wymagającą postawę, dzięki niej dokładałam wszelkich starań, by każda moja lekcja była starannie przygotowana i pozwalająca na rozwój umiejętności uczniów. Być może kiedyś wrócę do pracy w szkole, gdyż dawała mi ona wiele satysfakcji.

Jednocześnie pragnę poinformować, że będę dalej pracować, z tym, że teraz udzielając prywatnych lekcji. W związku z tym serdecznie zapraszam na indywidualne zajęcia, skrojone na miarę już nie całej klasy, ale potrzeb konkretnego ucznia (zarówno tego młodszego jak i starszego). Więcej na temat udzielanych przeze mnie lekcji znajdą Państwo w zakładce Prywatne lekcje angielskiego. Zainteresowanych zapraszam do kontaktu.

Dalej będę prowadzić bloga, zachęcam więc do czytania moich wpisów. Nadal mam sporo do powiedzenia na temat pracy w szkole, uczniów, uczenia angielskiego, uczenia się angielskiego, książek do zrecenzowania itp.