Jak ten czas leci. Już prawie koniec wakacji. Dzisiejszy wpis dedukuję nauczycielom, którzy trochę obawiają się 1.09 🙂 Myślę, że chodzi głównie o osoby zaczynające pracę w zawodzie. Po zaliczeniu kilku rozpoczęć roku w roli nauczyciela wiemy już czego się spodziewać a lęk towarzyszy głównie nieznanemu.
W związku z tym napiszę, jak to było ze mną. Przyznam szczerze, że na początku też trochę martwiłam się jak to będzie. Oczywiście po praktykach w czasie studiów wiedziałam mniej więcej jak wygląda praca w szkole, miałam też już pewne doświadczenie, bo uczyłam angielskiego w przedszkolu. Z czym zatem związane były moje obawy?
W pierwszym roku pracy miałam pracować więcej niż wynosi etat, miałam 2o parę godzin i zastanawiałam się, czy to nie jest dużo 😛 Oczywiście na początku przygotowanie zajęć, napisanie konspektów, znalezienie materiałów dodatkowych zajmowało mi więcej czasu niż później, ale wcale nie było tak ciężko.
Chciałam też oczywiście, mieć miłych współpracowników. U mnie w szkole większość osób była bardzo fajna 🙂 wystarczyło tylko trochę czasu, by nawiązać kontakty.
Może trochę zastanawiało mnie ogarnięcie 20 kilku osobowej klasy. Dziś pewnie obawiałabym się uczniów z problemami. Ale wtedy nie zdawałam sobie sprawy jak to może być mieć w klasie dziecko z ADHD, zespołem Aspergera i ogólnie dzieci sprawiające trudności. Jakoś nie wpadłam na to, że moi mali uczniowie mogą próbować mnie bić, wchodzić pod ławki, szczekać, biegać, zachowywać się wulgarnie itp. Z tymi problemami można sobie radzić poprzez czytanie literatury, współpracę z pedagogami i i psychologami oraz poprzez szkolenia.
Przed 1.09 jakoś nie myślałam też o awansie zawodowym. Początkowo była to dla mnie ciemna magia. Jakoś dziwnie jest, że nie ma dokładnych zasad, jak powinno to wyglądać. Tutaj w dużej mierze pomocą służyły koleżanki, które dopiero co zrobiły ten stopień awansu. O różne rzeczy można też pytać opiekuna stażu.
Trzeba się też było nauczyć wypełniać różne papiery, współpracować z administracją szkoły itp. Dość szybko wiadomo, jak to ugryźć.
Ogólnie rzecz biorąc, jak to w każdej pracy trzeba się wdrożyć, poznać środowisko, znaleźć swoje metody nauczania i dyscyplinowania, kontaktu z rodzicami oraz koleżankami (kolegami). Jak już pisałam obawy były lekkie, tak naprawdę pewnie dlatego, że nigdy wcześniej nie pracowałam w szkole. Wiele z nich szybko się rozwiało a wraz z nabyciem doświadczenia pojawiły się nowe… Żartowałam 🙂 Tak naprawdę, jak to często w życiu bywa większość z nich była bezpodstawna. Bardzo miło wspominam czas pracy w mojej szkole i po 1.09 chętnie wracałam do pracy.
Poniżej wklejam obrazek, który zainspirował mnie do tego wpisu (ikonografika ze strony busyteacher.org). Polecam spojrzeć na lęki innych nauczycieli 🙂