Kiedyś pisałam już o tym, jak pomagać dziecku w nauce (tutaj) Oraz o motywowaniu do nauki (tu i tu). Był też wpis o pomocy w nauce dzieciom dyslektycznym (tutaj). Dziś jednak skoncentruję się na innym aspekcie tego tematu. Kilka razy rozmawiałam z rodzicami, którzy mówili: „Nie umiem angielskiego i nie jestem w stanie pomóc mojemu dziecku w lekcjach”. Pisałam już też o poziomie zajęć w szkole państwowej. Według mnie poziom powinien być taki (szczególnie w klasach 1-3), by każde dziecko, które uważa na zajęciach było w stanie opanować materiał chociaż na średnim poziomie. Jedna z mam rozmawiała kiedyś ze mną na ten temat. Uważała ona, że powinnam szybciej przerabiać materiał, zadawać więcej prac domowych itp. Wyjaśniłam jej wtedy, że poziom zajęć jest dopasowany do ogółu uczniów. Są dzieci, które nie radzą sobie już na tym poziomie. Mama ucznia stwierdziła, że rodzice powinni im pomagać w domu. Była bardzo zdziwiona, gdy powiedziałam jej, że są osoby nie znające języka i mogące mieć problem z pomocą. „Ale jak to? W dzisiejszych czasach?” – zapytała. Odpowiedziałam jej, że rodzice są w różnym wieku, w różnym stopniu wykształceni, czasem znają inny język, nie angielski. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, jakby każdy musiał umieć angielski. Wracając do mojego pytania w tytule postu, niezależnie dlaczego nie znamy angielskiego, dobrze jest móc pomóc własnemu dziecku w przypadku problemów z językiem.
Moim zdaniem warto podkreślać – żałuję, że nie znam języka, uważam, że warto znać. Motywować w ten sposób dziecko do nauki. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć, że najprościej jest zapisać dziecko na dodatkowe lekcje. Jeśli mamy taką możliwość to na pewno warto. Jednak czasem z różnych względów nie chcemy lub nie możemy zapisać dziecka na kurs językowy czy też zapłacić za korepetycje. Zresztą na początku nie są one konieczne, wystarczy systematyczne powtarzanie materiału. W pierwszych klasach szkoły podstawowej zagadnienia nie są trudne. Myślę, że rodzic, który chce poświęcić czas spokojnie może pomóc dziecku. Jedyny problem może stanowić wymowa słówek. Wtedy warto posiłkować się płytą załączoną do książki. Możemy pomóc w nauce, my rodzice, ale można też kogoś poprosić o pomoc. Może w rodzinie jest często odwiedzająca nas ciocia, która zna angielski albo trochę starsze dziecko, też uczące się języka, które sprawdzi pracę domową i znajomość słówek? Bo tak naprawdę na początku na angielskim w szkole o to głównie chodzi. Jak dokładanie to robić?
W książce słówka są wprowadzane przy pomocy obrazków, na ogół są podpisane. Zasłaniamy napisy i prosimy dziecko o nazwanie rzeczy. Jeśli dziecko już pisze – ćwiczymy podpisywanie, piszemy wyraz i dziecko uzupełnia brakujące litery. Możemy też wcześniej skserować kartki z książki i dziecko drugi raz uzupełnia to, co już robiło. Warto, by uczeń miał dodatkowy zeszyt i w nim robił słowniczek obrazkowy i podpisywał swoje rysunki. Gdy dziecko wykona własną pracę lepiej zapamiętuje, poza tym zawsze możemy wrócić do przerobionych już słówek. Za każdym razem będzie przeglądać swój zeszyt a później możemy je w różny sposób odpytywać. Warto robić to w inny sposób niż np. pytać jak jest pies po angielsku? Polecam proste zabawy np. pokazujemy jakąś rzecz w pokoju i dziecko nazywa jej kolor, nazywa prawdziwe owoce i warzywa itp. Więcej zabaw opisałam tutaj.
Gdy dziecko całkiem dobrze sobie radzi można poprosić nauczyciela o polecenie innej książki zbliżonej do tej omawianej w klasie. I uzupełniać ją razem z nim w domu. Gwarantuję, że poprzez naukę z dzieckiem Państwo również się czegoś nauczycie. Na naukę nigdy nie jest za późno. Czasem to własne dziecko może zmotywować nas do rozpoczęcia nauki języka obcego.
Ha, ja już niedługo będę miała ten problem, mój świeżo upieczony pierwszak rozpoczyna swoją przygodę z francuskim. Myślę, że warto poszukać różnych aplikacji i wirtualnych zabaw, dziecko chwyci w mig i jeszcze będzie upominało się o więcej.
Jak najbardziej aplikacje się sprawdzają, zapomnialam o nich. Ważny jest element zabawy, który powoduje że dzieci jakby przy okazji łapią języka (czyli to co napisałaś :)).