Poniżej przegląd ulubionych książeczek mojego malucha (aktualnie ma skończone 15 miesięcy). Zakładam, że im będzie straszy, tym więcej będę pisać o tym, jak bawić się po angielsku z tak małym dzieckiem.
That’s not my teddy (touchy feely)
Jest to jedna z serii That’s not my… (monkey, dinosaur, truck etc., do wyboru jest sporo tytułów). W naszej książeczce na każdej stronie mamy innego misia ze wstawką do dotykania (miękki nos, puchate uszy, ostre łapki itp). Po kolei oglądamy różne misie, które nie są nasze, bo… Dopiero na końcu odnajduje się ten właściwy, nasz miś. Mój synek ma jeszcze jedną, tym razem polską książeczkę do dotykania i też jest przebojem. Dodatkowym plusem tej angielskiej jest powtarzające się zdanie That’s not my itd. Tekst łatwo wpada w ucho, no i obrazki są super, aż chce się dotknąć.
Udało mi się uchwycić małego czytelnika, jak widzicie rączka pracuje.
I końcówka książeczki, miś odnaleziony!
Książeczka o liczeniu (First 100 numbers)
Mamy tu oczywiście liczenie (fajne jest to, że zmieniają się tematy) a także różne proste zadania związane z liczeniem. Obrazki są mega kolorowe a sama książeczka bardzo wytrzymała.
Liczenie w kontekście części ciała
Liczenie pojazdów
Stopniowo rośnie trudność zadań.
Smelly Nelly (finger puppet)
To książeczka z wystającą, materiałową trąbą słonia (tak zwana finger puppet book). Moje dziecko śmieje się, gdy włożę palce w trąbę i nią poruszam. Książeczka ma ładne ilustracje i wymiar edukacyjny. Historia jest o tym, że słoniątko się nie myło, śmierdziało i nikt nie chciał się z nim bawić. Tę książeczkę rzadziej daję synkowi do zabawy, gdyż wydaje mi się, że jest dla trochę starszych dzieci. Chociażby ze względu na więcej treści. Poza tym niestety już nam się trochę zniszczyła. Zdaję sobie sprawę, że małe dzieci często niszczą książki, jednak nie lubię takich pogiętych i poszarpanych, więc wolę jeszcze z nią trochę poczekać. Tak, żeby dotrwała do bardziej świadomego korzystania. W treści książeczki mamy też zadania dla dziecka, na przykład właśnie przy pomocy trąby ma coś wskazać czy też policzyć. Czytając ją poznajemy również nazwy innych zwierząt.
Podsumowując wszystkie trzy książeczki są fajne i mogę je polecić. W każdej z nich podobają mi się kolorowe i estetyczne ilustracje. Jednak tak małemu dziecku najbardziej polecam książeczki dotykowe. Zainteresowanie murowane.
Przypominam też pierwszy wpis dotyczący angielskich książeczek dla najmłodszych – klik.