Robię dobrze, czy źle?

Jak to jest z tą nauką języka obcego od najmłodszych lat? My, angliści uważamy, że ma ona sens. A jak się na nią zapatrują logopedzi?

Od zawsze wiedziałam, że chcę, by moje dziecko oglądało filmy w języku angielskim. My oglądamy tylko po angielsku, więc niejako naturalne było, że dziecko też będzie. Poza tym wierzyłam w to, że oglądanie w innym języku jest wartościowe. Tak też się stało, mój syn ogląda bajki na tablecie przede wszystkim w języku angielskim. Mamy też za sobą wizyty u logopedów, którzy twierdzą, że nie powinien oglądać bajek a już na pewno nie powinien oglądać w obcym języku. Jego mowa nie rozwija się we właściwym tempie, mówi mało, czasem niewyraźnie. Ma 3 lata i 5 miesięcy i buduje mało zdań, jeśli już składają się z 2, 3 słów. Wracając do języka angielskiego, wplata w język polski zwroty w języku angielskim. Do tej pory nie widziałam, jak łatwo dzięki bajkom dzieci nabywają słownictwo. Po prostu tak zakładałam, powtarzałam opinie innych rodziców i nauczycieli. Słowa pojawiają się we właściwym kontekście, mimochodem.

IMG_9032

Scenki z moim synem:

Młody obudził się w nocy z gorączką, dajemy mu leki. Leżę z nim i czekam aż znów zaśnie. Młody mówi: Peppa, drzwi, this way. To jeden z pierwszych razów, gdy pojawił się ten zwrot.

Jedziemy do babci. T mówi, pokazując mi gdzie mam skręcić: babcia, dom, this way.

Pytanie zadane przez znajomą T, gdzie jest Twój dom? T pokazuje palcem i mówi This way.

T dla żartu gasi mi światło w łazience zagląda i mówi otej (czyli okay). Kilka dni później urządza sobie podobną zabawę. Tym razem mówi: Mama, all right?

Tacie T stłukła się szklanka. T biegnie i mówi: Tata, all right?

Chodzi po domu i woła: Mama, where are you?

Bujamy się razem na huśtawce. Młody podśpiewuje: see saw, see saw…

Często, jak coś chce mówi please. Od dawna mówi night night a na feriach zaczął mnie budzić buziakiem i stwierdzeniem Good morning, nie ma nocy. Jak zrobi coś złego to rozbrajająco stwierdza sorry. Zna dziękuję, kolory, potrafi policzyć itp.

Jak był młodszy kąpiel nazywał swoim słowem nu-nu. Później zaczął mówić kąpiel. Któregoś dnia, jesienią, siedzi w wannie i mówi Mama, nu-nu, bath. Na co ja pytam bath to kąpiel? Odpowiada tak.

Siedzi z ojcem na łóżku i mówi: Tata, sleep here. Popycha go i próbuje położyć na łóżku.

Wyjmujemy razem pranie – T zwykle mówi, które ubranie jest czyje: This mamy, this taty.

Ostatnio lubi helikoptery. Wyciągam helikopter, którym dawno się nie bawił. Bierze go ode mnie zaczyna nim latać i woła helikopter rescue.

Wraca z tatą do domu ze sklepu. Mówi pokazując palcem Tata, house there.

Pewnie jeszcze trochę tego jest, nie rejestruję wszystkiego. Co najwyżej się uśmiecham. I tak się zastanawiam, czy robię źle, czy spowalniam jego rozwój? Czy rzeczywiście dziecko powinno najpierw nauczyć się języka ojczystego?Mam wątpliwości. Nawet jeśli zapomni te zwroty, na ich miejsce pojawią się nowe. Osłuchuje się z językiem i kiedyś łatwiej mu będzie się nauczyć. Będzie bardziej otwarty, są takie dzieci, które nie chcą oglądać po angielsku, od razu mówią, że nic nie rozumieją. Myślę, że dla niego, będzie to naturalne, że ten język go otacza. Nie mam jakieś spiny i fioła, że jak słabo mówi po polsku, to musi nadrobić angielskim. I że musi być super z angielskiego, bo mamusia uczy. Po prostu jest to fajne, taka nauka mimochodem.

Zakładam, że z polskim ruszy, zresztą już mówi więcej. W najbliższym czasie zaczniemy chodzić na zajęcia logopedyczne i znów będę się musiała przyznać do tego, że nie dość, że ogląda bajki, to jeszcze na dodatek po angielsku. Zapewne dopytam wtedy, dlaczego jest to niewłaściwe, szczególnie dla dzieci z opóźnionym rozwojem mowy. Bo na dzień dzisiejszy trochę ciężko mi przytoczyć argumenty specjalistów od rozwoju mowy. W internecie znalazłam, że wczesna nauka angielskiego może prowadzić do wad wymowy, opóźnienia rozwoju mowy i trudności w nauce (zagrożenia dysleksją).

A Wy co myślicie na ten temat?