Robię dobrze, czy źle?

Jak to jest z tą nauką języka obcego od najmłodszych lat? My, angliści uważamy, że ma ona sens. A jak się na nią zapatrują logopedzi?

Od zawsze wiedziałam, że chcę, by moje dziecko oglądało filmy w języku angielskim. My oglądamy tylko po angielsku, więc niejako naturalne było, że dziecko też będzie. Poza tym wierzyłam w to, że oglądanie w innym języku jest wartościowe. Tak też się stało, mój syn ogląda bajki na tablecie przede wszystkim w języku angielskim. Mamy też za sobą wizyty u logopedów, którzy twierdzą, że nie powinien oglądać bajek a już na pewno nie powinien oglądać w obcym języku. Jego mowa nie rozwija się we właściwym tempie, mówi mało, czasem niewyraźnie. Ma 3 lata i 5 miesięcy i buduje mało zdań, jeśli już składają się z 2, 3 słów. Wracając do języka angielskiego, wplata w język polski zwroty w języku angielskim. Do tej pory nie widziałam, jak łatwo dzięki bajkom dzieci nabywają słownictwo. Po prostu tak zakładałam, powtarzałam opinie innych rodziców i nauczycieli. Słowa pojawiają się we właściwym kontekście, mimochodem.

IMG_9032

Scenki z moim synem:

Młody obudził się w nocy z gorączką, dajemy mu leki. Leżę z nim i czekam aż znów zaśnie. Młody mówi: Peppa, drzwi, this way. To jeden z pierwszych razów, gdy pojawił się ten zwrot.

Jedziemy do babci. T mówi, pokazując mi gdzie mam skręcić: babcia, dom, this way.

Pytanie zadane przez znajomą T, gdzie jest Twój dom? T pokazuje palcem i mówi This way.

T dla żartu gasi mi światło w łazience zagląda i mówi otej (czyli okay). Kilka dni później urządza sobie podobną zabawę. Tym razem mówi: Mama, all right?

Tacie T stłukła się szklanka. T biegnie i mówi: Tata, all right?

Chodzi po domu i woła: Mama, where are you?

Bujamy się razem na huśtawce. Młody podśpiewuje: see saw, see saw…

Często, jak coś chce mówi please. Od dawna mówi night night a na feriach zaczął mnie budzić buziakiem i stwierdzeniem Good morning, nie ma nocy. Jak zrobi coś złego to rozbrajająco stwierdza sorry. Zna dziękuję, kolory, potrafi policzyć itp.

Jak był młodszy kąpiel nazywał swoim słowem nu-nu. Później zaczął mówić kąpiel. Któregoś dnia, jesienią, siedzi w wannie i mówi Mama, nu-nu, bath. Na co ja pytam bath to kąpiel? Odpowiada tak.

Siedzi z ojcem na łóżku i mówi: Tata, sleep here. Popycha go i próbuje położyć na łóżku.

Wyjmujemy razem pranie – T zwykle mówi, które ubranie jest czyje: This mamy, this taty.

Ostatnio lubi helikoptery. Wyciągam helikopter, którym dawno się nie bawił. Bierze go ode mnie zaczyna nim latać i woła helikopter rescue.

Wraca z tatą do domu ze sklepu. Mówi pokazując palcem Tata, house there.

Pewnie jeszcze trochę tego jest, nie rejestruję wszystkiego. Co najwyżej się uśmiecham. I tak się zastanawiam, czy robię źle, czy spowalniam jego rozwój? Czy rzeczywiście dziecko powinno najpierw nauczyć się języka ojczystego?Mam wątpliwości. Nawet jeśli zapomni te zwroty, na ich miejsce pojawią się nowe. Osłuchuje się z językiem i kiedyś łatwiej mu będzie się nauczyć. Będzie bardziej otwarty, są takie dzieci, które nie chcą oglądać po angielsku, od razu mówią, że nic nie rozumieją. Myślę, że dla niego, będzie to naturalne, że ten język go otacza. Nie mam jakieś spiny i fioła, że jak słabo mówi po polsku, to musi nadrobić angielskim. I że musi być super z angielskiego, bo mamusia uczy. Po prostu jest to fajne, taka nauka mimochodem.

Zakładam, że z polskim ruszy, zresztą już mówi więcej. W najbliższym czasie zaczniemy chodzić na zajęcia logopedyczne i znów będę się musiała przyznać do tego, że nie dość, że ogląda bajki, to jeszcze na dodatek po angielsku. Zapewne dopytam wtedy, dlaczego jest to niewłaściwe, szczególnie dla dzieci z opóźnionym rozwojem mowy. Bo na dzień dzisiejszy trochę ciężko mi przytoczyć argumenty specjalistów od rozwoju mowy. W internecie znalazłam, że wczesna nauka angielskiego może prowadzić do wad wymowy, opóźnienia rozwoju mowy i trudności w nauce (zagrożenia dysleksją).

A Wy co myślicie na ten temat?

Nowe materiały – zabawkowo i edukacyjnie

Po pierwsze kolorowanka. Ale jaka! Superowa! Do kolorowanki mamy dołączone zadania – odszukaj…

Mój syn uwielbia pojazdy, więc jest związana z tym tematem. Kolorujemy pędzelkiem napełnianym wodą, po jakimś czasie obrazek znika i możemy kolorować od nowa. Piękne kolory, możliwość używania poza domem, brak możliwości pobrudzenia się, wielokrotność użycia a także ćwiczenie języka angielskiego. To główne zalety. Lepiej być nie może. Dostępne też zwierzaki. Kupione tutaj.

IMG_8925

IMG_8926

IMG_8927

Po drugie klocki. Możemy ćwiczyć – liczby, litery, kolory, figury, liczenie, wielkości. A wszystko to wykorzystując 5 magnetycznych klocków. Dzieci to lubią, ja też, bo w jednej zabawce mamy różne zadania. Możemy układać wieżę lub ciąg, klocki się przyciągają, tworząc niejako całość. Kupione w TK Maxx.

IMG_8934

IMG_8936

Po trzecie ćwiczenia z naklejkami. Znów pojazdy, czyli to, co kręci małych chłopców. Rozwiązujemy różne zadania – naklejamy, rysujemy, kolorujemy, łączymy. Estetyczne i ciekawe zadania. Znów TK Maxx.

IMG_8928IMG_8929IMG_8930IMG_8931IMG_8933



Ziarenka, czyli jest fun

Jestem, jestem. Tak długiej przerwy na blogu jeszcze nie było. Żałuję, ale jakoś nie miałam weny, tyle tematów już poruszałam. W końcu bloga prowadzę od 4 lat. Dodatkowo jestem zawalona robotą, życie prywatne to też ostatnio wyzwanie 😉

Dzisiaj ćwiczenie, które ja wykorzystałam do powtórzenia wyrazów. Dzieci były zachwycone i o dziwo nie zrobiły bałaganu. Dzięki tej zabawie dostarczymy uczniom stymulacji sensorycznej. Coraz więcej dzieci ma problemy związane z integracją sensoryczną a nawet jeśli ich nie ma taka zabawa będzie wartościowa, nie tylko w kontekście powtórki słówek. Ja do pudełka z ryżem i jakaś fasolką, czy co to tam jest (nie wiem kupowałam do zabawy nie zastanawiając się zbytnio co to) powrzucałam małe karteczki z napisanymi po angielsku wyrazami. Zadaniem dzieci było wyciągnięcie karteczki, przeczytanie wyrazu i przetłumaczenie go na język polski.

IMG_8597

IMG_8598

Ale pomysły można mieć różne. Na koniec lekcji w nagrodę za pracę i zachowanie wyciągali drobne przedmioty i również je nazywali. Co ciekawe byli bardzo grzeczni i uważnie wyciągali rzeczy tak, żeby nie nabrudzić.

IMG_8599

Nauka liczebników 11-20 – karty pracy i gry

Mam wrażenie, że w przypadku nauki cyfr 1-10 jest więcej ćwiczeń niż 11-20. Jednak 1-10 wałkujemy o wiele dłużej, stąd moje przeszukanie internetu za zadaniami wprowadzającymi i utrwalającymi liczby 11-20.

Liczyłam z uczniami a następnie wypisałam na tablicy liczbę i odpowiadające jej słowo.

Następnie rozdałam dzieciom karty z słowami – ich zadaniem było napisanie liczby a także dorysowanie na każdej karcie odpowiedniej ilości rzeczy. Wspólnie ustaliliśmy co to może być np. baloons, hearts, bananas, flowers, cars itp. Oczywiście mieli liczyć po angielsku. Wycięli też gotowe karty i po kolei wkleili do zeszytu.

http://www.activityvillage.co.uk/sites/default/files/downloads/number_word_cards_11-20.pdf

Zrzut ekranu 2015-09-12 o 13.38.31

Kolejne ćwiczenie polegało na pokolorowaniu wymienionych przeze mnie liczb  a następnie doklejeniu napisów.

https://en.islcollective.com/resources/printables/worksheets_doc_docx/numbers_11-20/numbers-beginner-prea1/73076

Zrzut ekranu 2015-09-12 o 13.38.50

Znalazłam też super gry na tablicę interaktywną. Uczniom bardzo się podobały.

Ogólnie chodzi w nich o rozpoznawanie liczb.

Rozwalanie budynku http://www.education.com/games/number-demolition-11-20/ .

Zrzut ekranu 2015-09-12 o 13.58.42

Przebijanie balonów http://www.education.com/games/balloon-pop-11-20/.

Zrzut ekranu 2015-09-12 o 13.57.56

Łapanie chmurek i zamienianie ich w tęczę http://www.education.com/games/11-20-cloud-catcher/.

Zrzut ekranu 2015-09-12 o 13.55.57

Kolejne ćwiczenie opiera się na rywalizacji. Były emocje. Dzielimy uczniów na grupy. Dostają on karteczki i na nich muszą napisać liczby i ich nazwy a później ułożyć je w odpowiedniej kolejności. Dzieci muszą działać w grupie, wspólnie ustalić, kto co pisze. Gdyż wszyscy mieli pisać. W pierwszym momencie chciałam by zwyciężyła grupa, która ułożyła pierwsza później doszłam do wniosku, że poza czasem ważna jest też ilość błędów. Nagrodami były naklejki – różniły się wielkością. Na koniec każdy członek grupy miał wypisać w zeszycie błędy, które zrobiła jego drużyna.

For boys only

Mam w domu chłopca, ruchliwego i rozrabiającego. Kochanego syneczka mamusi, który potrafi dać w kość. Jest uparty i ma jasno sprecyzowane zainteresowania. Typowo męskie, czyli samochody, te prawdziwe i zabawkowe, pociągi, młotki, wiertarki, burzenie i naprawianie. Nawet w piasku najchętniej bawi się wywrotką, z  klocków budujemy auta,  książki też czytamy o „męskiej” tematyce. Te neutralne nie budzą specjalnego zaciekawienia. Cały sklep zachwycał się nim jak wsiadł na wielki, zabawkowy motor i od razu przyjął odpowiednią pozycję, jakby od zawsze jeździł na motorze. Mój mały mężczyzna.

Jasne jest więc, że staram się wybierać takie zabawki, które będą dla niego ciekawe. Gdy wpadam do TK Maxx zwykle dość szybko ląduję w dziale z zabawkami. Patrzę, co ewentualnie będzie się nadawać do szkoły i dla mojego szkraba. Dlatego dzisiaj pokażę Wam typowo chłopięce zabawko – książeczki.

Pierwsza z nich daje dwie możliwości zabawy. Dzięki niej poznamy słownictwo związane z budową, pojazdami pracującymi na budowie.

IMG_8302

Może być torem dla samochodów. Po rozłożeniu jest długa. W związku z tym „podzieliłam” ją na dwa zdjęcia, żeby lepiej było widać jej zawartość.

IMG_8291

IMG_8292

Oprócz tego da się z niej złożyć buldożer, do którego można wsiąść.

IMG_8299

IMG_8300

Druga książeczka to jednocześnie zestaw narzędzi.

IMG_8295

Jest on wykonany z grubej tektury. Mój syn jak ją zobaczył był zachwycony. Jednak jak pisałam to uparciuch i mimo że posiada zestaw drewnianych narzędzi tymi też chciał się bawić. Udało mu się trochę pognieść pędzel, więc chcę poczekać, aż trochę podrośnie i zacznie bawić się nimi zgodnie z przeznaczeniem. A chodzi o układanie narzędzi w odpowiednie miejsca. W książeczce mamy 3 scenki i opisy narzędzi, które trzeba dopasować. To nauka nie tylko dla dzieci, ja też nie znałam wszystkich nazw.

IMG_8296

IMG_8297

IMG_8298

Obydwie pozycje zachęcają do kreatywnej zabawy i przy okazji nauki języka. Mamy chłopców (i nie tylko oczywiście) zachęcam do polowania na podobne zabawki.

Dlaczego nie zapiszę mojego dziecka na angielski w przedszkolu?

Wakacje mijają jak zwykle szybko. Nawet nie chodzi o same wakacje, ale uwielbiam lato i tak mi szkoda gdy jest koniec sierpnia. Będę tęsknić za ciepłem i takimi obrazkami.

IMG_7874

Mija dzień za dniem… i zbliżamy się do 1 września. W tym roku mam obawy, związane z pójściem mojego syna do przedszkola. Że będzie płakał i jak sobie poradzi w grupie dzieci i takie tam… chyba każda matka mniej lub bardziej rozumie moje lęki. Nie będę się rozpisywać na temat samej instytucji przedszkola. Chciałam subiektywnie przedstawić Wam moja opinię o dodatkowym angielskim w przedszkolu. Wpis ten będzie się opierał na moich dotychczasowych doświadczeniach (kiedyś uczyłam angielskiego właśnie w przedszkolu) i w dużej mierze będzie w kontekście mojego dziecka i przedszkola (państwowego), do którego będzie uczęszczał.

Dziwne, ale mimo że jestem nauczycielem angielskiego i zawsze uważałam że dzieci powinny uczyć się języków nie zapiszę syna na dodatkowe zajęcia w przedszkolu. Oczywiście inaczej wygląda sytuacja, gdy zajęcia są w programie nauczania a inna gdy są nadobowiązkowe. Dlaczego jestem na nie?

Wiek – mój syn w wrześniu nie będzie mieć jeszcze 3 lat. Cały czas jest dla mnie maluchem. Według mnie w przedszkolu takie szkraby powinny się socjalizować, bawić z innymi dziećmi, uczyć zasad panujących w grupie. A nie chodzić na różnego rodzaju zajęcia. Wiem, że część z Was uważa, że im wcześniej zaczniemy naukę, tym lepiej. Odsyłam, więc do tego wpisu. Naprawdę nic się nie stanie, gdy dziecko w początkowych grupach nie będzie uczęszczać na angielski.

Charakter i dojrzałość dziecka – każdy rodzic sam potrafi ocenić na ile ich dziecko skorzysta z dodatkowych zajęć. Mój póki co nie jest na tyle dojrzały, by chodzić na zajęcia.

Godzina – w przedszkolu, do którego będzie chodził młody angielski jest po południu, czyli po podwieczorku, który jest o 15. Dużo dzieci, mimo drzemki może być już zmęczona po całym dniu w przedszkolu. Nie przyswoją tyle, ile mogłyby we wcześniejszych godzinach. Wiem, że wielu rodziców nie może odbierać dzieci wcześniej, ale my postaramy się zorganizować tak, by mały nie musiał być w placówce tak długo.

Ilość osób w grupie. Z tego co pamiętam to około 12. Taka grupa dla 3 latków, jest za duża. Zdaję sobie sprawę z tego, że grupa przedszkolna jest jeszcze większa, ale lepsze efekty przy nauce języka osiągniemy w mniejszych grupach.

Inny nauczyciel – angielski, jako zajęcia dodatkowe prowadzi osoba dochodząca. Nie zna ona dzieci tak dobrze jak wychowawca. Na początku może to być dla dzieci stresujące, że obca Pani zabiera je z ich sali do innej. Na ten aspekt zwróciła uwagę dyrekcja przedszkola, żeby rozważyć, czy jest to na pewno dobry pomysł. Poza tym taki dodatkowy angielski często prowadzą mniej doświadczone osoby (okazuje się, że dla tej samej firmy, która „obsługuje” przedszkole małego pracowałam, gdy byłam na studiach). Nie mam nic do zarzucenia studentom i wiem, że każdy z nas był kiedyś „zielony”, ale ustalmy, że ich wiedza i umiejętności na temat nauczania i rozwoju dziecka jest mniejsza niż doświadczonego nauczyciela.

Co proponuję zamiast?

Przede wszystkim zabawy z językiem angielskim (w domu) – czytanie książeczek, gry, filmy. Dziecko osłuchuje się z językiem i zawsze korzysta, kto wie czy nie więcej niż zdekoncentrowane przez kolegów, zmęczone po całym dniu w przedszkolu.

Poszukanie kursu dedykowanego maluchom. Często słyszę dobre opinie o Helen Doron, kiedyś może spróbujemy. Jednak na pewno nie w tym roku. Innym rozwiązaniem (ale to nie dla nas) jest znalezienie nauczyciela/ studenta który przyjdzie do nas do domu i pobawi się z dzieckiem w języku angielskim. Takie jeden na jeden w domu według mnie da przedszkolakowi więcej niż dodatkowe zajęcia w przedszkolu.

 

Tablet – aplikacje dla młodszych i trochę starszych dzieci

Moje dziecko korzysta z tabletu. I uwielbia to. Swego czasu była nagonka na telewizory (my go nie posiadamy) a że świat się zmienia teraz „złe” są tablety. Z różnych stron słyszy się głosy, że nie powinno się ich udostępniać małym dzieciom. Uważam, ze wszystko jest ok, póki zachowamy rozsądek. Syn od pierwszego roku życia miał do czynienia z moim smartfonem, początkowo słuchał i oglądał piosenki z youtube. Bajki długo go nie interesowały. Gdzieś koło drugich urodzin przyszła faza na Peppe. I tablet. Zaletą tabletu jest to, że to ja decyduję z jakich aplikacji będzie korzystał czy też jakie bajki będzie oglądał. Podobnie jak długo będzie to robił. Sygnalizuję mu, że kończy i odkładam wysoko na półkę. Palcem śmiga bardzo umiejętnie od dłuższego czasu wbija kod, by odblokować tablet, czasem sam „chodzi” po youtube i „wybiera” bajki, piosenki itp. Jest oswojony z technologią a my nie traktujemy tego sprzętu jako coś „nie dla dzieci”. Staram się, by oglądał i bawił się po angielsku. Chociaż zdarza mu się przełączać na inne języki. Ciekawa jestem jakie podejście do tego tematu mają rodzice czytający mojego bloga? Chętnie przeczytam Wasze komentarze.

Poniżej przegląd fajnych aplikacji dla młodszych dzieci (przy okazji uczących języka angielskiego).

Nighty Night

To taka bajka na dobranoc. Swego czasu codziennie przed pójściem spać kładliśmy spać zwierzęta na farmie. Intro zarysowuje nam fabułę, możemy kłaść je sami lub wybrać opcję autoplay, zawsze w tej samej kolejności mówimy dobranoc zwierzakom. W tle odzywa się narrator. Zwierzęta wcześniej można pogłaskać, spowodować że kaczka zanurkuje itp. Sympatyczna aplikacja, która może uzupełnić wieczorny rytuał pójścia spać. Mój synek „good night” ma już obcykane.

IMG_4361

Tam, gdzie palą się światła są zwierzęta, którym gasimy światło i mówimy dobranoc.

IMG_4362

Pies szczeka, merda ogonem, gdy zgasimy światło idzie do budy.

Grafika całkiem przyjemna, w tle gra muzyka. Na końcu pokazany jest chłopiec i słyszymy, że wszyscy śpią i my też powinniśmy iść spać.

Aplikacje z serii „Little Boy”

Pewnie większość mam chłopców zna książeczki „Mały chłopiec”, o osobach i pojazdach, my mamy np. Śmieciarkę Jarka, Autobus Mariusza.Te same książeczki możemy znaleźć w formie aplikacji. Mój syn aktualnie bardzo lubi pojazdy jeżdżące na sygnale stąd mój wybór tytułów. Zakupiłam Lance’s ambulance i Oscar’s police car.

IMG_4363

Tutaj mamy wybór czy chcemy czytać sami, słuchać czy też się bawić. Oczywiście „książeczki” są interaktywne, np. po dotknięciu dziecko, które miało wypadek płacze, karetka jedzie, telefon dzwoni itp, na każdej stronie zadzieje się kilka rzeczy.

IMG_4364

Jeśli chodzi o zabawę możemy układać puzzle, kolorować rysunki, odpowiedzieć na pytania quizu.

IMG_4365

Z serii Endless

Czas na aplikacje dla trochę starszych dzieci, związane z liczbami (Endless 123), literami (Endless ABC) i czytaniem (Reader). W każdej aplikacji motywem przewodnim są śmieszne potworki. W przypadku liczb ustawiamy je w odpowiednich miejscach, dodajemy odejmujemy itp. Liczba za każdym razem gdy ją dotkniemy „mówi” jak się „nazywa”.

Tej akurat można otworzyć oczy 🙂

IMG_8042

IMG_8043

Z liter układamy wyrazy, które są następnie objaśniane – tłumaczone a także ilustrowane przez potworki.

Wybieramy słowo np. timid, układamy je z literek.

zdjęcie 2

zdjęcie 3

Jeśli chodzi o czytanie to mamy wyrazy do ułożenia z liter, następnie trzeba ułożyć brakujące słowa w zdaniu i znów potworki ilustrują zdanie. Zdanie jest też czytane.

zdjęcie 1

zdjęcie 2

zdjęcie 3

zdjęcie 4

zdjęcie 5

Mój syn, który jest jeszcze mały, najbardziej lubi zabawę z liczbami.

 

 

 

 

„This is the way we brush our teeth”, czyli o dbaniu o zęby

Wszyscy wiemy, jak ważne jest dbanie o zęby już od najmłodszych lat. Z dziećmi jednak różnie to bywa. Jest to temat często poruszany w języku polskim, czemu by nie uzupełnić go o pogadankę w języku angielskim? W ramach odmiany i rozwinięcia piosenki z naszego podręcznika omawiałam ten temat z pierwszą klasą. Zajęcia pasowały do akcji promującej mycie zębów u mnie w szkole.

Poza piosenką (wariacją na temat „This is the way we brush our teeth”) oglądaliśmy film o małpie uczącej się dbać o zęby. Ja zaczynałam od 2 min 15 sek. Film pokazuje m.in. zdrowe i niezdrowe jedzenie oraz jak należy myć zęby. Wszystko to pokazuje nam szympans Kirby. Dzieciom bardzo się podobało.

Po obejrzeniu filmiku dałam im kartę pracy – narysowany uśmiechnięty i smutny ząb i jedzenie, uczniowie mieli za zadanie połączyć ząb ze zdrowym i niezdrowym jedzeniem.

Następnie wysłuchaliśmy właściwej wersji piosenki „This is the way we brush our teeth”.

Wprowadziłam też słownictwo toothbrush, toothpaste, morning, evening.

Uzupełnialiśmy też reguły dotyczące dbania o zęby – trzeba było dorysować rysunki ilustrujące zdania. Ćwiczenie to pochodziło z książki „Cross Curricular Resources for Young Learners” (znajdziecie w niej więcej zadań związanych z tym tematem).

IMG_7431

Na kolejnej lekcji powtórzyliśmy piosenki i poznane zwroty. Dzieci rysowały siebie myjących zęby i przepisywały z tablicy zdanie „I brush my teeth”. Rozmawialiśmy też o wizycie u dentysty – uczniowie układali w odpowiedniej kolejności obrazki przedstawiające wizytę u dentysty.

http://www.education.com/slideshow/story-sequence-slideshow/going-to-the-dentist/

Zrzut ekranu 2015-03-08 o 22.19.06

 

Let’s go shopping – dwie gry

Dzieci lubią bawić się w odgrywanie ról, naśladowanie dorosłych. Stąd temat zakupów budzi pozytywne emocje. Gra polegająca na jak najszybszym wypełnieniu swojego koszyka też może być fajna. Poniżej moje dwie propozycje związane z tematem.

Shopping List Fruit and Veg

IMG_7206

Jest to suplement do gry Shopping List i być może jako uzupełnienie tamtej lepiej spełnia swoją funkcję. Jednak tamta gra podobnie jak ta polega na zapełnieniu wózka według swojej listy (mamy 2 wózki). Karteczki z produktami odwracamy do góry nogami i losujemy. Moi uczniowie mieszali, gdy była to karta przeciwnika, żeby nie było za łatwo ją zdobyć. We właściwej wersji, z tego co zrozumiałam kartoników jest więcej więc można je zapamiętywać jak w memory. Jak dla mnie (a to któraś z kolei gra Orchard Toys, z której korzystam) to trochę mało -mało emocji i zabawy. Nazywamy, zapełniamy i tyle. Tym razem rozczarowanie.

IMG_7207

Shopping Basket Game

IMG_7209

Na podobnej zasadzie działa też ta gra. Składa się z 4 koszyków, każdy ma w rączkę w innym kolorze, w koszykach mamy narysowane produkty, które mamy „zdobyć”. Ułatwieniem jest też kolor rączek koszyka – on i kolor kart, które zbieramy jest taki sam. Kartoniki są dodatkowo podpisane. Poza kartonikami z produktami mamy takie z napisem whoops. Działają one podobnie jak litter bugi w grze Orchard Toys „What’s Rubbish”, opisywanej przeze mnie tutaj. Jak trafimy na whoops musimy oddać rzecz z naszego koszyka. Dostarcza to dodatkowych emocji. Również tutaj mieszamy kartoniki. Gra jest ciekawsza niż Shopping List.

IMG_7211

Jest jeden problem, o ile pierwszą widzę w internecie, o tyle drugiej nie mogę znaleźć, ja kupiłam używaną. Ale może uda Wam się na nią trafić lub na podobną. Polecam.

Nieświątecznie – o „Kto prowadzi?”

Proponuję Wam oderwać się na chwilę od jajek, baranków i pysznych potraw. W tym roku nie udało mi się opublikować świątecznego wpisu. By nie zaniedbywać bloga i wykorzystać wolny czas przedstawię Wam ciekawą książeczkę. Miałam na nią chrapkę od jakiegoś czasu. Bardziej w kontekście mojego fana pojazdów, ale okazało się, że całkiem fajnie sprawdza się też na zajęciach z angielskiego. Na okładce możemy przeczytać następujący opis:

„Czy zgadniesz, kto poprowadzi wóz strażacki, a kto wyścigówkę?

Kto pojedzie limuzyną, kto traktorem, a kto dżipem?

Czy potrafisz naśladować dźwięki tych pojazdów?

I który z nich jest najszybszy?

Włącz silnik, zapnij pasy – zaraz zacznie się zabawa!

Wyruszamy na przejażdżkę!”

IMG_6979

Książeczka ta ma tekst po polsku i po angielsku. Nie przepadam za takimi wersjami, wolę te oryginalne angielskie. Zawsze mam wrażenie, że dzieciaki jednak czytają po polsku a nie po angielsku. Szczególnie, że w tej pozycji tekst polski jest większy niż angielski. Zaraz Wam to pokażę. Jednak okazuje się, że nie było z tym problemu. Być może dlatego, że bardziej opowiadałam uczniom treść niż ją czytałam.

W książce przewija się tytułowe pytanie „Who’s driving…?”. Pojawiają się cztery zwierzaki i pojazd. Zadaniem dziecka jest odgadnięcie, który zwierzak kieruje pojazdem. Ja nazywałam zwierzaki, mówiąc np. Is it a snail, fox, hare? Fajne jest to, że nie są to tylko podstawowe, najlepiej znane nazwy zwierząt. Na kolejnej stronie mamy już odpowiednie zwierze w samochodzie/samolocie. Dodatkowo odgadnięcie wydaje się proste, lecz w paru przypadkach wcale takie nie jest. Dzieciom z klas 1-3 bardzo się podobało, z zaangażowaniem próbowały odgadnąć kierowcę.

Pytanie.

IMG_6980

 

I odpowiedź.

IMG_6981

 

Kolejne pytanie.

IMG_6982

I odpowiedź.

IMG_6983

Obrazki są ciekawe. Jedyną wadą jest to, że część stron jest kolorowych i czasem, jak w przypadku niebieskiego i kotki, trochę słabo widać tekst.

Ogólnie jest to fajna książeczka z ciekawą koncepcją. Nadaje się dla maluchów, jak i trochę starszych dzieci. Cena mogłaby być trochę niższa, bo kosztuje 29.90 PLN, ale widzę, że aktualnie można znaleźć ją w promocjach.

Pozdrawiam świątecznie!