Bye – Bye…

Witajcie w po świętach i w Nowym Roku! Oczywiście nie żegnam się, lecz podsumowuję 2014 rok.

Najpopularniejszy wpis A.D. 2014… to ABC, czyli jak uczyć angielskiego alfabetu. Wpis napisany w 2013 roku, przyciągnął Waszą uwagę najbardziej.

Myślę, że zawirowania związane z współpracą z wydawnictwami wpłynęły na zainteresowanie wpisem Jak uzyskać zestaw nauczycielski i w jaki sposób kontaktować się z wydawnictwem? To również wpis z 2013 roku.

Kolejny post to Nauka angielskiego poprzez oglądanie seriali cz.1, tym razem z 2012 roku. Zauważyłam, że druga część wpisu nie cieszyła się już takim zainteresowaniem (być może wolicie seriale brytyjskie od amerykańskich). Jednak kilka lat już minęło (i trochę się pozmieniało w materii moich ulubionych seriali), więc myślę nad updatem i poleceniem Wam seriali, których aktualnie jestem fanką.

Wreszcie coś z roku 2014, czyli post zatytułowany Ćwiczenia i worksheety na Wielkanoc (Easter activities).

Pierwszą 5 zamyka najstarszy wpis – Nudzę się…Pomysły na proste zabawy z dzieckiem (po angielsku). Pochodzi on z 2011 roku, moich początków blogowania. Zdradzę Wam, że post ten jest najpopularniejszy wśród wszystkich moich wpisów (All time).

Co ciekawe opublikowałam prawie tyle samo wpisów co w 2013 roku (wtedy 68, teraz 67). W porównaniu z zeszłorocznym podsumowaniem z Top 5 wypadł wpis Pomysły na świąteczne lekcje (choć w ogólnych statystykach nadal jest bardzo wysoko). Czyli zmiany były niewielkie. Jednak rok 2014 przyniósł mi powrót do szkoły, na dodatek innej i społecznej zamiast państwowej, tak więc zmiana była spora. Jest ciekawie i oby tak dalej! Czego życzę również Wam – innym nauczycielom. Rodzicom życzę wytrwałości w wspieraniu dzieci  w nauce angielskiego a uczniom wielu interesujących i motywujących do nauki lekcji. Dziękuję też wszystkim czytelnikom za odwiedzanie mojego bloga w 2014 roku i zapraszam do czytania nowych wpisów w 2015!

HiRes

 

 

„Let’s visit Ireland” – materiały kulturowe dla uczniów na poziomie B1/B2

Dzisiejszy wpis będzie nietypowy, gdyż będzie dotyczył materiałów kulturowych dla starszych uczniów, tudzież dla uczniów na poziomie B1/B2. Ja nie uczę teraz nikogo w tym wieku jednak od czego ma się rodzinę, tak więc opiszę moje wrażenia z punktu widzenia nauczyciela oraz ucznia liceum, właśnie na tym poziomie językowym. Przechodząc do sedna, poniżej przeczytacie recenzję książki – materiałów do kopiowania dla nauczycieli „Let’s visit Ireland”, napisanej przez Romana Ociepę. Na początek kilka słów o autorze. Oczywiście jest anglistą, to nie jest jego pierwsza publikacja, oprócz tego pisze też bloga http://yourenglishangel.blogspot.com.

LVIR_I_strona_okladki_miniaturka

Jak ja odbieram tę książkę?

  • wydaje się ciekawym materiałem na kółko językowe, czy też na zajęcia pod koniec roku (gdy omówiony został już materiał zawarty w programie nauczania).
  • jak na materiał do kopiowania jest ładnie wydana, kartki są dość sztywne, więc nie powinny się łatwo zniszczyć
  • bardzo szeroko, nawet nie wiem czy nie za szeroko traktuje temat, tzn. do każdego unitu mamy tekst oraz dużą ilość ćwiczeń, oto skrócony spis treści: The Geography of Ireland, Animals and Plants, The Republic of Ireland, Northern Ireland, People of Ireland, The Symbols of Ireland, Dublin, History of Ireland, Writers and Poets, Irish Games, Irish Food and Drink, Irish Legends and Heroes, Irish Music and Dance, Irish Holidays and Celebrations, Languages in Ireland. Do książki dołączona jest płyta CD z nagraniami.
  • ćwiczenia są różnorodne, choć część jest dość typowa
  • zawiera mniej  popularne i dość skomplikowane słownictwo (na pewno cześć dla uczniów będzie nowa)

Jak uczeń odbiera tę książkę (po ogólnym zapoznaniu się z książką i przerobieniu jednego unitu)

  • po pierwsze i co ważne padło stwierdzenie, że książka jest ciekawa i to dobrze, że tematem jest Irlandia a nie Wielka Brytania (bo w podręcznikach  już od podstawówki zawsze są działy poświęcone kulturze właśnie GB), więc niesie to za sobą powiew świeżości i z racji, że uczniowie niewiele wiedzą o Irlandii może okazać się interesującą odmianą
  • podobały się ćwiczenia nazwane Fun corner – w stylu krzyżówki, word search, label the pictures, nawet starsi uczniowie je lubią, szczególnie, że z wiekiem w podręcznikach jest ich coraz mniej
  • jest przejrzysta – podobały się wstawki – Hints, zawierające objaśnienia
  • część słownictwa była nowa i określona jako dość zaawansowane
  • uczeń stwierdził, że książka jest wymagająca – to znaczy nie jakaś bardzo trudna, ale będąca wyzwaniem

Jeśli książka Was zainteresowała na stronie wydawnictwa Polonsky można pobrać pierwszy unit. Na stronie wydawnictwa możecie też ją kupić a w przyszłości ma być też dostępna w Bibliotece Anglisty prowadzonej przez wydawnictwo Egis.

Dziękuję autorowi książki za przesłanie mi egzemplarza książki.

Dyslektyk też może

Ponieważ poszerzam swoja wiedzę na temat dysleksji w kontekście nauczania języka angielskiego dziś kolejny wpis z tego cyklu. Jak wiemy, coraz większa ilość uczniów ma problemy w nauce, duża liczba z nich to dyslektycy. Okazuje się, że ten problem dotyczy wielu znanych ludzi. We wszystkich publikacjach podkreślane jest, że dyslektycy nie są mniej inteligentni, że mogą osiągnąć sukces.

Również ja będąc dzieckiem miałam problem z nauczeniem się czytania, wymagało to ode mnie dużo ćwiczeń. Podobnie jak godziny spędzone nad ortografią i masa napisanych dyktand. Nienawidziłam uczenia się wierszy na pamięć. Nauczenie się ich było trudne, by je zapamiętać musiałam zacząć się uczyć ledwo zostały zadane. Marginesy i akapity dla mnie nie istniały, zresztą nawet teraz pisząc bloga, muszę się bardzo starać, by je stosować. Z koordynacją ruchów też zawsze było średnio. Podobnie jak z koncentracją i bałaganiarstwem. Z nauka angielskiego jednak nigdy nie miałam problemów. Jakoś szło, wręcz nad wyraz dobrze. W liceum okazało się, że mam dysleksję. Jak już się nauczyłam czytać, robiłam to bardzo dobrze, zresztą lubiłam literaturę a jak wiecie praktyka czyni mistrza. Co do ortografii, to też można ją wykuć na blachę (o co już postarała się moja mama), dlatego robię mało błędów. Gdy szybko pisałam odręcznie myliło mi się p z b, ale zwykle szybko to poprawiałam. Da się żyć. Wiem, że zapewne moja postać dysleksji nie jest zbyt poważna. W ogóle z badań wynika, że nie ma dwóch identycznych postaci dysleksji. Ale mój przykład pokazuje, że ciężko pracując można przezwyciężyć problemy w nauce. Dlatego tak bardzo cieszę się, gdy moi uczniowie z dysleksją „załapują” zagadnienia, które na początku były dla nich skomplikowane i dostają dobre stopnie w szkole.

Kończąc tę dygresję dotyczącą mojej osoby, poniżej publikuję plakat  ze strony http://www.dyslexic-kids.org przedstawiający znanych ludzi mających dysleksję. Takich, którzy mieli duże lub nawet wielkie osiągnięcia.

FamousDyslexicsPoster_compressed

Quizlet.com, czyli pomoc w nauce języka i nie tylko

Dopiero zaczynam korzystanie z tej strony, ale wydaje się bardzo fajna i przydatna. Polecono mi ją na szkoleniu z British Council, które o czym już pisałam było ciekawe i jak widać inspirujące. Możemy z niej korzystać, my nauczyciele, jak również sami uczniowie (raczej mam na myśli tych starszych).

Aplikacja ta przede wszystkim pomaga w nauce słówek. Można przeglądać zestawy już przygotowane przez innych użytkowników, jak również tworzyć własne. Najpierw tworzymy własną listę słów, możemy dodać do niej też obrazki (fajne jest to, że za rysunkami nie musimy przeszukiwać internetu, możemy korzystać z tego,co podpowie nam Quizlet). Tak powstają fiszki. Później uczymy się oraz ćwiczymy słówka np. poprzez pisanie ze słuchu (dyktando), dopasowywanie słów do obrazków czy też słów angielskich do polskich odpowiedników (rozsypanka), test itp. Więcej o tym jak działa Quizlet możecie przeczytać tutaj http://quizlet.com/how-it-works. Nauka opiera się o zabawę. Interfejs jest prosty i przyjazny użytkownikowi. Stworzenie zestawu słówek do nauki zajmuje naprawdę chwilę.

Poniżej, jak dokładnie to wygląda:

Cards

cards1

Learn

learn

Speller, trzeba napisać usłyszany wyraz

speller

Test, czyli sprawdzamy wiedzę (z boku mamy wybór – jak chcemy rodzaj pytań)

test

Scatter (make everything disappear) – trzeba najechać słowem na obrazek, który wtedy znika.

scatter

Race – z boku ekranu „wjeżdża” obrazek, trzeba jak najszybciej wpisać jego nazwę, tak by zdążyć zanim zniknie z drugiej strony ekranu.

race

Wydaje mi się, że Quizlet będzie przydatnym wspomagaczem moich uczniów w nauce (jednak raczej tych ze starszych klas). Szczególnie, że wielu z nich nie lubi uczyć się słówek.  W najbliższym czasie planuję zacząć z niego korzystać. 4 – klasistom sama będę przygotowywać listy słówek a 6-klasistom najpierw pokażę o co chodzi i mam nadzieję, że zachęcę do samodzielnego wykorzystywania do nauki. Zaletą jest też to, że fiszki można wydrukować. Jest też dostępna wersja mobilna, na której znajdziemy nasze zestawy słówek.

Podsumowanie roku

Z okazji końca roku czas na krótkie podsumowanie blogowania. Co takiego wydarzyło się w tym roku? Starałam się publikować tak często, jak tylko było to możliwe – efektem jest 67 postów (właściwie z tym to 68). Najczęściej czytane wpisy, czyli Top 5 to: Pomysły na świąteczne lekcje, Nudzę się… Pomysły na proste zabawy z dzieckiem (po angielsku), Nauka angielskiego poprzez oglądanie seriali cz.1ABC… czyli jak uczyć angielskiego alfabetu, Jak uzyskać zestaw nauczycielski i w jaki sposób kontaktować się z wydawnictwem? Przewodnik krok po kroku. Jeśli ktoś nie czytał zapraszam do kliknięcia i lektury. Zdarzało się, że statystyki odwiedzających mocno szybowały w górę 🙂

Mam wrażenie, że blog budzi większe zainteresowanie u innych nauczycieli niż rodziców. Chociaż może po prostu rodzice są trochę mniej aktywni na blogu (np. to tacy cisi czytelnicy, którzy jeśli już to wolą zadać pytanie mailem). Niezależnie od tego dziękuję wszystkim, którzy kontaktowali się ze mną w tym roku. Miło mi słyszeć słowa uznania pod adresem bloga. Fajnie, jeśli moje wpisy są inspiracją dla innych osób. Cieszę się też z tego, że pojawili się komentatorzy. Szczególnie dziękuję Ani (http://english-nook.blogspot.com) oraz Sylwii za ich aktywność. Jestem zadowolona z tego, że ja również starałam się komentować ciekawe wpisy na innych blogach (odkryłam kilka interesujących) oraz być obecna na forach i facebooku. Były też niewielkie zmiany takie jak nowe logo, które cały czas strasznie mi się podoba.

Mam nadzieję, że Nowy Rok okaże się jeszcze ciekawszy a moi czytelnicy nadal będą chętnie mnie czytać. Chciałam też podziękować za tegoroczną współpracę moim uczniom i ich rodzicom. Mam nadzieję, że w Nowym Roku jeszcze ich przybędzie. Z wielką chęcią przygotowuję lekcje dla nich i często są one inspiracją do wpisów na bloga.

Na koniec życzę wszystkim samych sukcesów w nauce i nauczaniu angielskiego!

P.S. Zapomniałam napisać o mężu i synu – chłopaki – dzięki, że umożliwiacie mi wygospodarowanie czasu na bloga. Jesteście bardzo łaskawi 😉

New Year 2014 on snow-covered wooden desk.

Grammar pins

Jak wszyscy wiedzą istnieją różne metody nauczania i uczenia się. Do wielu osób przemawiają formy graficzne. Na stronie Pinterest.com znalazłam inspiracje do nauczania gramatyki.

Poniższe karteczki mogą być bardzo pomocne w nauczeniu się liczby mnogiej rzeczowników nieregularnych.

Poniżej znajdziecie interesujący sposób na ułatwienie nauki czasowników nieregularnych. Gdy odegniemy karteczki w środku mamy wpisane 3 formy czasowników. Można je nosić ze sobą i powtarzać gdy tylko znajdzie się chwilę.

Oraz kwiatki jako fajny sposób na graficzne rozpisanie synonimów danego słowa.

Dodatkowo polecam ciekawą stronę do nauki gramatyki, którą niedawno odkryłam. Znajdziemy tu objaśnienie zagadnień oraz ćwiczenia – http://www.englishgrammarsecrets.com.

Aplikacje do nauki angielskiego na smartfona cz.2

Pierwszy wpis na ten temat cieszył się sporą popularnością, więc najwyższy czas na ciąg dalszy. W poprzednim wpisie skoncentrowałam się głównie na słownikach – Aplikacje do nauki angielskiego na smartfona cz.1.

Poniżej omówienie dwóch innych aplikacji.

Grammar Expert. Grammar Exam Advanced.

Jest to zbiór quizów z gramatyki dla zaawansowanych uczniów. Quiz stanowią zdania z lukami. Poniżej mamy podane kilka odpowiedzi i trzeba wybrać właściwą. Na Gdy skończymy wypełnianie, otrzymujemy zestawienie wyniku. Znajdziemy tu poprawne i błędne odpowiedzi, czas jaki zajęła nam odpowiedź. Możemy wrócić do zdań i sprawdzić jaki błąd popełniliśmy. Na koniec każdego tematu jest Chapter Exam.  Darmowe tematy to Articles, Count/Uncount Nouns, Verbs, Demonstratives, Adjectives, Interrogatives. Czyli całkiem  sporo, zważywszy że w każdym temacie mamy cztery quizy plus chapter exam. Całkiem fajne zajęcie w ramach szybkiej powtórki gramatyki. U mnie sprawdziło się np. w kolejce u lekarza. W ramach aplikacji Grammar Expert możemy wybierać również inne poziomy zaawansowania.

ge

quizge

Word a Day. Pictures & Audios by VocabAhead.

Ta aplikacja codziennie informuje nas „You’ve got a new word”.  Jest ona płatna, nie pamiętam ile kosztowała, ale była z tych tanich. Słowa są różne, według mnie trudniejsze i łatwiejsze. Mniej lub bardziej przydatne. Centralną rolę spełnia obrazek, ilustrujący słowo, które mamy poznać. Poza rysunkiem będziemy mieć możliwość wysłuchania jego wymowy oraz objaśnienia. Objaśnienie możemy również przeczytać, często nawiązuje ono do rysunku. Oprócz tego znajdziemy tu transkrypcję fonetyczną oraz synonimy danego wyrazu. Mamy też opcje dodania słów do ulubionych. Można wracać do poprzednich wyrazów, oczywiście warto to robić w ramach ich utrwalenia. Również w tej aplikacji pojawia się quiz a właściwie do wyboru dwie możliwości sprawdzenia znajomości słówek. Pierwsza jest następująca – trzeba z kilku opcji wybrać definicję danego słowa. Trochę to dziwne gdyż znajdziemy tu tylko definicje przerobionych słówek. Oczywiście można go robić na czuja. Istnieje prawdopodobieństwo, że trafimy, ale w gruncie rzeczy nie po to się uczymy. Druga opcja jest trudniejsza. Mamy definicje i trzeba z pomieszanych liter ułożyć słowo. Generalnie aplikacja jest ok, choć przyznam szczerze, że zdarza mi się po komunikacie nie zajrzeć do aplikacji i zapominam o słówku. Tak to bywa, nie jestem zbyt solidna 😉

newword

Następnym razem obiecuję, że w tym cyklu pojawi się wpis o fiszkach.

Jak uczyć się do egzaminów językowych, by odnieść sukces?

Exam

Egzamin – to słowo, które wiele osób napawa lękiem. W naszym systemie edukacji przybywa egzaminów, więc chcąc nie chcąc trzeba się z tym lękiem mierzyć. Aktualnie zdaje się egzamin na koniec gimnazjum, maturę, do tego w 2015 roku dojdzie jeszcze egzamin na koniec szkoły podstawowej.  O tym, co wiadomo o egzaminie pisałam już tutaj. Oczywiście są to egzaminy z wybranego języka nowożytnego. Języka angielskiego uczy się najwięcej uczniów, stąd też jest to najczęstszy wybór na egzaminach. Oprócz tego coraz popularniejsze są egzaminy Cambridge (First Certificate, Advanced a także opisane przeze mnie egzaminy dla najmłodszych uczniów – czytaj tu). Oczywiście, gdy już musimy, czy też świadomie decydujemy się na zdawanie jakiegoś egzaminu, fajnie, gdy zdamy go jak najlepiej. Oto kilka tricków, pomagających w bezbolesnym przygotowaniu się i osiągnięciu sukcesu.

Przede wszystkim, co oczywiste, trzeba znać datę egzaminu. W przypadku egzaminów szkolnych jest to odgórnie ustalone. Natomiast w przypadku egzaminów Cambridge wybieramy sesję, w której chcemy zdawać egzamin, zwykle jest to sesja zimowa i letnia. W zależności od tego ile mamy czasu wybieramy materiały lub też dzielimy sobie materiał na części.

Warto zaopatrzyć się w przykładowe testy. Pierwszy test należy  zrobić, gdy zaczynamy przygotowania, by sprawdzić nasz poziom. Wynik będzie jakimś tam względnie obiektywnym miernikiem pokazującym nam czy jesteśmy całkiem w lesie i trzeba ostro zabrać się za pracę, czy coś tam wiemy i wystarczy podszlifować nasze umiejętności. Często też pozwoli nam określić, które umiejętności szwankują. Oprócz testów dobrze jest  też mieć książkę przygotowującą do egzaminu czy też repetytorium . Na blogu opisałam na przykład Repetytorium gimnazjalne (klik). W przypadku egzaminów Cambridge fajnym dodatkiem jest seria „Common mistakes at…”, omawiająca najczęstsze błędy popełniane na egzaminach. Wracając do testów, dobrze jest przerobić ich jak najwięcej, gdyż słownictwo często się powtarza, poza tym jesteśmy oswojeni z formułą egzaminu. Wiemy też, ile czasu zajmują nam poszczególne części.

Do egzaminu możemy uczyć się sami, na zajęciach indywidualnych lub na kursie przygotowującym. Na pewno samodzielna nauka jest trudna, wymaga samozaparcia i systematycznej pracy.  Jednak zdanie egzaminu przy samodzielnej nauce nie jest niemożliwe. Problemem może być to, że nie rozumiemy dlaczego odpowiedź jest taka a nie inna oraz kwestia poprawnego napisania wypowiedzi pisemnej. Myślę, że tutaj mogą pomóc lekcje indywidualne. Możemy na przykład raz w tygodniu chodzić na zajęcia z wypisanymi zagadnieniami, które chcemy, by korepetytor nam wyjaśnił czy też sprawdził. Na takich lekcjach możemy też poćwiczyć mówienie. Jeśli chodzi o kurs w szkole językowej to powinien on kompleksowo przygotować nas do całego egzaminu. Są jednak osoby, którym pasuje praca w grupie i takie, którym to nie odpowiada. Oczywiście warto też jak najwięcej ćwiczyć również w domu, nie zakładając, że sam kurs nam wystarczy. Na takim kursie często jakiś czas przed egzaminem organizowany jest próbny egzamin. Nauczyciel omawia z nami wyniki i doradza, nad jakimi umiejętnościami powinniśmy dodatkowo popracować.

Dla osób, które zdawały dużo egzaminów są to oczywiste rady, jednak mam nadzieję, że znajdą się osoby, którym ten wpis pomoże w lepszym przygotowaniu się i bezproblemowym zdaniu każdego testu.

Wykorzystanie komputerów na lekcjach angielskiego. O Prezi.

Ciekawa jestem, na ile nauczycielom angielskiego w przeciętnej państwowej szkole udaje się wykorzystywać komputery? Chodzi mi zarówno o lekcje, na których uczniowie posługują się komputerem oraz o takie, gdy nauczyciel go używa.

U mnie częściej było tak. To ja przynosiłam laptopa na zajęcia (głównie na dodatkowe zajęcia z Karty Nauczyciela, gdyż mój laptop ma niewielki ekran i większa ilość uczniów miałaby problem z zobaczeniem tego, co chcę pokazać). Puszczałam przede wszystkim filmiki, więc teoretycznie można było użyć telewizora. Jednak dla młodszych dzieci komputer na zajęciach i tak był atrakcyjny.

Co do lekcji w sali komputerowej u mnie w szkole praktycznie cały dzień była zajęta. A nawet, gdy już byłaby możliwość skorzystania raczej bym się nie zdecydowała – często na jeden komputer przypadało dwoje lub więcej dzieci. Kto pracuje z najmłodszymi wie, że trudno ich okiełznać. Ja raczej nie chciałam dodatkowych  atrakcji w postaci komputerów, szczególnie po opowieściach koleżanek prowadzących zajęcia komputerowe. Wiem, że brzmi to trochę jak usprawiedliwianie się, bo dla chcącego nic trudnego, ale myślę, że inni nauczyciele zrozumieją w czym problem. Mam nadzieję, że doczekam czasów kiedy standardem będzie tablica interaktywna i komputery w każdej sali 🙂

Z tego, co wiem czasem nauczyciele przygotowują prezentacje w programie Power Point, głównie dla starszych uczniów (oczywiście tutaj oprócz komputera potrzebny jest rzutnik). Zdarza się też, ze proszą swoich uczniów o prezentacje na zadany temat. Może nie wszyscy wiedzą, ale istnieje ciekawa alternatywa dla Power Pointa. Nazywa się Prezi. Poniżej filmik opowiadający pokrótce, czym jest to oprogramowanie.

Teraz kilka słów ode mnie.  Prezentacje robione w Prezi różnią się od Power Pointa tym, że nie składają się ze slajdów. Przypominają mapy myśli. Pomiędzy poszczególnymi elementami przesuwamy się na zasadzie zoomu, czyli najazdów. Wcześniej ustalamy ich kolejność (planujemy ścieżkę przejść). Definitywnie jest to ciekawy zabieg, nadający prezentacji rodzaj dynamizmu.  Ja stworzyłam dwie krótkie prezentacje na użytek studiów podyplomowych. Pierwsza z nich miała być wykorzystana na zajęciach dotyczących zagrożonych gatunków zwierząt a druga stylu życia. Poniżej moje prezentacje.

W skrócie: jak obejrzeć prezentacje? Klikamy start Prezi. Z boku (prawego) mamy lupki, wciskamy tą z minusem, gdyż najlepiej na początku oddalić. Wtedy pojawi się cała mapa (mi to przypomina plakat). Następnie dolnymi strzałkami przechodzimy przez prezentację. Enjoy 🙂

O zwierzętach.

O stylu życia.

Z tego, co pamiętam interfejs nie był bardzo skomplikowany i przygotowanie ich nie zajęło mi dużo czasu. Tak więc, kto ma ochotę na użycie komputera na swojej lekcji angielskiego a do tej pory korzystał z Power Pointa, może zdecyduje się na coś nowego i tym razem przygotuje prezentację w oparciu o Prezi.