Peppoholicy to my

Wpadliśmy, jak zresztą wielu rodziców dwulatków i trochę starszych dzidziorów. Co ktoś widzi Młodego oglądającego Peppę na smartfonie (np w poczekalni u lekarza), czy niosącego maskotkę, mówi: a mój wnuk, syn, córka też lubi. Albo „nie wiedziałam, ze chłopcy też lubią tę bajkę”. Peppę zna moja siostra licealistka i mówi że fajnie się ją ogląda, okazuje się że 12-latek w rodzinie też lata temu szalał za świnką. W sumie u mnie na tapecie w telefonie też kiedyś wylądowała rodzina świnek (jeszcze przed urodzeniem Młodego). A mój maż swego czasu przypominał Daddy Pig 😉 W związku z tym uwielbienie dla świnki nie mogło nas ominąć.

Peppę oczywiście odkryłam na potrzeby lekcji. Odcinki fajnie się sprawdzają, bohaterowie mówią pięknym angielskim, słówka często się powtarzają. Przygody świnki pasują do przeróżnych tematów.

Oczywiście opinie o serialu są różne, z tego, co słyszałam niektórym rodzicom nie odpowiada wygląd bohaterów. Nam się podoba, ale o guście się nie dyskutuje. Mnie osobiście razi polski dubbing, ale to jest standardowe odczucie, gdy oglądam coś po angielsku.

Moje dziecko aktualnie ogląda głównie Peppę, nastawiam mu ją właśnie po angielsku, choć czasem wybiera też inne wersje językowe (francuską, hiszpańską, włoską a nawet chińską). Co świadczy o popularności serialu o śwince. Żadna inna bajka nie jest takim hitem, inne rzeczy chwilę obejrzy a później zawsze mówi, że chce Peppę. Widzę, że oglądając serial się uczy, np. słownictwa (mój syn niewiele mówi, stąd mój zachwyt nad Dżorcz i bye-bye, które najpierw było papaj oraz oh no!). Poza tym pokazuje wiele sytuacji bliskich dziecku, w stylu wyjazd na wakacje, wyjście na basen, wizyta w bibliotece, zajęcia w szkole itp. W bajce tej nie ma przemocy, wszyscy są mili i uprzejmi. Znajdziemy tutaj też fajne fragmenty „dla dorosłych”.

Poza filmami dostępne są też książeczki, zarówno w języku polskim jak i angielskim (treść książeczek oparta jest na serialu). Oprócz tego widziałam zeszyty ćwiczeń z naklejkami, ale mój syn póki co jest na nie za mały. Całkiem niezłe ceny książeczek ma według mnie Merlin.

Oczywiście jako Peppoholicy mamy różne gadżety ze świnką. Staram się nie przesadzić – stąd też mamy kubek, koszulkę, samochód i figurki oraz małą maskotkę George’a. Maskotka jest tą ulubioną (pierwszą, która zdobyła serce Młodego, bo do tej pory nie był zbyt zainteresowany pluszakami). Zabiera ją w różne miejsca i śpi z nią.

IMG_5920Ostatnio dostaliśmy też dużego George’a. Myślałam, że nie przebije małego, którego można wszędzie zabrać, ale teraz wszędzie chodzi z dwoma.

IMG_6026

Co związanego z Peppą można znaleźć w internecie?

Oczywiście dużo odcinków tego serialu można znaleźć na You Tube.

Stronka z gierkami, kolorowankami itp. http://www.peppapig.com/.

Materiały do druku http://www.nickjr.com/printables/peppa-pig/all-themes/all-ages/index.jhtml.

Pozdrawiamy wszystkich fanów Peppy!

 

I love you to the moon and back…

Bardzo podoba mi się powyższe stwierdzenie a że lada moment Walentynki to akurat pasuje na tytuł posta.

W ramach walentynkowych zajęć będę omawiać bestsellerową książeczkę „Guess How Much I Love You”, gdzie właśnie pada podobne zdanie.

IMG_5988

Publikacja ta sprzedała się w 28 milionach egzemplarzy i została opublikowana w 53 językach. Opowiada ona o dwóch zającach, jeden z nich zadaje tytułowe pytanie drugiemu. Obydwaj opowiadają o swojej miłości stosując coraz to większe miary. Nie czytałam jej jeszcze moim uczniom, więc nie wiem czy się spodoba. Obrazki są proste, mało kolorowe a treść dość „filozoficzna”, że tak to nazwę.

IMG_5990

Kolorowanki i różne rzeczy do wydruku związane z książeczką możecie znaleźć tutaj http://www.candlewick.com/book_files/1564024733.kit.1.pdf

Planuję też wykorzystać zadania z tego zestawu worksheetów, nadają się one zarówno dla starszych jak i dla młodszych dzieci (krzyżówki, wordsearche itp.).

http://www.inallyoudo.net/freeprintables/printables/valentines-day-printables/

Zrzut ekranu 2015-02-09 o 15.56.09

Przygotowując zajęcia dla starszych uczniów zapewne skorzystam z moich zeszłorocznych pomysłów (piosenki, słuchanka, tekst itp.).

Znajdziecie tam również inspiracje na zajęcia z młodszymi uczniami. Dodatkowo podoba mi się ten labirynt, ale jest dość prosty.

http://www.activityvillage.co.uk/sites/default/files/pdf/valentines_day_maze.pdf

Zrzut ekranu 2015-02-09 o 16.02.25

Tym razem ułożymy puzzle.

http://www.dltk-holidays.com/valentines/m-jigsaw-words.htm

IMG_5991

Znalazłam też walentynkowy odcinek Franklina.

Oprócz tego strasznie fajnie wyglądają takie walentynkowe ozdoby, może je  zrobić z dzieckiem w domu.

http://www.youaremyfave.com/2013/01/31/valentine-puppets-are-my-fave/

Do wyboru mamy lisa, sowę, sarnę i wieloryba.

Zrzut ekranu 2015-02-10 o 21.43.19

Zrzut ekranu 2015-02-10 o 21.42.54

Nie mogłam się zdecydować sowa, czy lis? A Wam, które zwierzątko najbardziej się podoba?

Decyzja podjęta: jednak fox.

IMG_5992-1

Jeszcze o Paddingtonie (film)

We wtorek (16.12) miałam przyjemność uczestniczyć w przedpremierowym pokazie filmu Paddington. Darmowy pokaz odbył się w kinie Atlantic, był on przeznaczony dla nauczycieli, którym mogły towarzyszyć dzieci (maksymalnie dwoje). Przed filmem odbyła się mini lekcja przygotowana przez British Council. Otrzymaliśmy też materiały do wykorzystania na lekcjach (coś tam zapewne da się wybrać i zrealizować np. za rok na zajęciach na Dzień Pluszowego Misia czy też właśnie w okresie przedświątecznym). A dzieci naklejki.

paddington

Przechodząc jednak do sedna. Dzieci oczywiście nie mogły doczekać się filmu. Pisałam już o moim uwielbieniu dla Paddingtona (wpis tutaj). Też byłam ciekawa, czy całość dorównuje trailerowi (pewnie wiecie jak to jest, gdy okazuje się, że w zajawce były same najlepsze momenty). Film jest bardzo dobrze zrobiony, wizualnie mi się podoba (kto nie chciał by przygarnąć takiego ślicznego misia), muzyka też była fajna. Oczywiście był dubbing i obawiam się, że w dystrybucji będzie tylko z dubbingiem. Ale powiem Wam, że myślałam, że trudniej będzie mi go zdzierżyć, ale nie było tak tragicznie 😉 Pocieszam się, że jak wyjdzie na DVD to będzie można ustawić język angielski. Ogólnie dobrze się go oglądało, były momenty do uśmiechu dla dorosłych, tekst w stylu zróbcie pa temu misiu, czy też gdy Paddington  wspina się w kominie (konkretnie to ucieka), przysysa się dwoma trzymanymi w rękach małymi odkurzaczami, nagle leci muzyka podobna do Mission Impossible. Podobała mi się też scena pokazująca przemianę Pana Brown, który przyjeżdża do szpitala z żoną jako hippis, luzak na motorze a wychodzi spięty, (uwaga niosę dziecko) i wsiada do dopiero zakupionego rodzinnego 😉 samochodu. W ogóle Pan Brown to ciekawa postać z punktu widzenia dorosłych. Część przygód zapożyczona jest z fabuły książek a część, że tak to nazwę została dostosowana do naszych czasów. W książkach nikt nie chciał porwać misia i go wypchać. A filmach jak to w filmach szwarccharakter musi być. Film przemyca też trochę głębszych treści, pokazuje samotność misia i to, że wartością jest rodzina. Dodatkowo okazuje się, ze miś wychowany w dzikich zakątkach Peru jest bardziej kulturalny niż mieszkańcy Londynu.

Młodzi widzowie bawili się dobrze, o czym świadczyły śmiechy i ogólne przeżywanie filmu (w stylu o, nie! on zginie!). Mnie towarzyszyły 3,5 latka i 5,5 latka. Sens bardzo im się podobał. Dla mnie też było całkiem fajnie. Także polecam wyjście do kina zarówno małym jak i dużym.

Uwielbiam…

Pozostając w temacie misiów to uwielbiam jednego. Darzę go sentymentem, gdyż książki o jego przygodach czytała mi babcia. Pamiętam, że bardzo mi się podobały i bardzo czekałam na ten nasz czas z Paddingtonem. Jak już byłam dorosła i dowiedziałam się o wydaniu nowej książki o Paddingtonie nie mogłam się powstrzymać, by jej nie kupić. Okazało się, że jest ona całkiem przydatna w szkole. Zdarzała mi się masa zastępstw, ciągle z tymi samymi klasami. Wtedy książka była przydatna. W języku angielskim jest za trudna, ale ze względu na walory kulturowe ma również wartość, gdy jest czytana po polsku. Więc zdarzało mi się ją czytać dzieciom. Zwykle się podobała, cześć dzieci znała też serial (kreskówkę) emitowaną w polskiej telewizji. Pewne rzeczy im opowiadałam, dodatkowo wyjaśniałam, przynosiłam też ćwiczenia.

Ale nie o tym dzisiaj, dziś zdjęcia mojego ulubieńca. Wkrótce w kinach pojawi się film o tym słynnym misiu. Chciałam Was zachęcić, żebyście jak możecie wybrali się do kina ze swoimi uczniami na  film Paddington. Według mnie wygląda fajnie (co prawda ja zawsze wolę książki, ale to ma być frajda dla dzieci). Jak się uda znaleźć wersję bez dubbingu na pewno będzie to super zabawa i nauka w jednym.

Miś – ilustracja z książki.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 18.50.18

 

Serial z 1975 roku.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.00.58

telegraph.co.uk

Okładka jednej z książek.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 18.54.48

Paddington siedzi na stacji Paddington 🙂 Muszę koniecznie go odwiedzić, gdy będę w Londynie oraz oczywiście sklep z misiowymi gadżetami.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 18.55.05

londonperfect.com

Maskotki.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.04.14

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.06.13

bearseverywhere.com

Prawdziwa fanka też musi mieć swojego misia – to mój Paddington, od Mikołaja z Marks&Spencer.

zdjęcie 1

I mały Paddington na breloczku, nówka, miał być nagrodą (kiedyś na koniec roku na kółku każdy coś dostawał ode mnie, ale dziewczynki nie było, więc się ostał). Czeka na kogoś, kto na niego zasłuży.

zdjęcie 2

Plakaty z filmu. Czy nie jest on słodki?

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.50.39

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.56.39

 

I na deser trailer. Mojemu synkowi bardzo się podoba. Szkoda że jest jeszcze za mały żeby iść do kina. W szkole w ramach lekcji o misiach też puściłam trailer i dzieci bardzo się śmiały, wygląda na to że będzie przebój.

Ponownie o kształtach, czyli nowe, ciekawe pomysły na lekcje

We wrześniu opublikowałam wpis o nauczaniu nazw kształtów. Dzisiejszy będzie jego rozszerzeniem. Muszę przyznać, że przeszukując internet znalazłam mega fajne rzeczy. Moje ostatnie zajęcia to były miksy nowych i starych pomysłów.

Zacznę od dwóch darmowych rzeczy do wydrukowania. Pierwsza to po prostu kształty – w ramce, wybrałam te których nazw się uczyliśmy i dałam je dzieciom, uczniowie mieli wskazywać kształty i pytać siebie nawzajem „What’s this?” W ten sposób poćwiczyli nazwy i oswajali sie z ich zapisem.

http://www.classroomfreebiestoo.com/2013/11/shape-reference.html

Zrzut ekranu 2014-11-17 o 20.36.14

Druga to również uśmiechnięte kształty, tym razem wycięłam je nie dbając o to jak, uczniowie je otrzymali, pociągnęli po przerywanych liniach i pokolorowali. Następnie wkleili do zeszytów (u mnie w szkole kserówki uczniowie wklejają do zeszytów, co jest fajne). Ja pytałam o to jaki mają kształt.

http://biblekidsfunzone.com/activities/shapesall.html

Do wprowadzenia nazw kształtów fajna jest też ta bardzo prosta piosenka

Nie wiem czy pamiętacie, ale w poprzednim wpisie dotyczącym kształtów polecałam film z serii Sesame Street. Tym razem go nie puszczałam, jedynie piosenkę z youtube:

Pierwszoklasistom się podobała, nie uczyliśmy się jej, bo ma szybkie tempo i jest trudna, ale posłuchaliśmy kilka razy (na ich prośbę). Można zrobić pauzę i pytać o figury oraz ich kolory.

Drugi filmik nie wywołał aż takiego entuzjazmu, ale za to po jego wprowadzeniu można zrobić fajne ćwiczenie. Na filmie Ernie pokazuje Bertowi magiczne sztuczki – przy pomocy łańcuszka układa figury geometryczne. Po jego obejrzeniu uczniowie w parach układali figury przy pomocy sznurka i je odgadywali.

Znalazłam też ciekawe zadanie, niestety nie było do druku za free. Co nie przeszkadza, żeby zrobić własne podobne. Ja napisałam dla każdego ucznia 3 zdania:

I can eat a triangle.

I can eat a square.

I can eat a circle.

Rozmawialiśmy o jedzeniu w danym kształcie a później dzieci przyklejały zdania i rysowały obrazki przedstawiające jedzenie.

Przypomniało mi się też, że dawno nie korzystałam z dużej kostki a rzucanie nią zawsze sprawiało dzieciom frajdę. W związku z tym, że nie mam dużo uczniów mogę częściej pozwolić każdemu wziąć udział w zadaniu. Liczbie oczek na kostce będzie odpowiadać kształt. Każdy rzuci kostką a następnie narysuje odpowiedni kształt. Mam taką gumową kostkę i fajnie się sprawdza w różnych ćwiczeniach.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 20.32.18

Jako ostatnie zadanie zrobiliśmy, albo raczej w dużej mierze ja zrobiłam sowę, która zawisła później w sali. Myślę, że jest to zdanie które lepiej wspólnie wykonać z trochę starszymi uczniami. Po przemyślniu zdecydowałam, że moi jedynie podpiszą figury a ja je poprzyklejam. Następnie dzieci podpisały się wokół sowy. Taka wizualizacja poza tym, że jest ładna powinna przypominać im o niektórych figurach, których nazwy poznaliśmy.

owl

 

Inspiracja z Pinterest oraz stąd http://tinyartroom.wordpress.com/2013/09/03/kindergarten-shape-owls/.

O strasznym potworze – film „The Gruffalo”

Blog http://dolittle.blox.pl/html przypomniał mi o czymś fajnym i zainspirował mnie do tego wpisu. Chodzi o Gruffalo, śmiesznego potwora z książki i filmu. Znam film, ale zakładam, że książka też jest fajna. Na blogu można przeczytać dwa wpisy na ten temat http://dolittle.blox.pl/2013/09/THE-GRUFFALO.html oraz http://dolittle.blox.pl/2013/09/GRUFFALO-raz-jeszcze.html. Poniżej moje spostrzeżenia.

Ja skoncentruję się na filmie. Nadaje się on dla dzieci z młodszych klas szkoły podstawowej. Trwa 25 minut, więc nie jest bardzo długi. Gdyby dzieci miały się znudzić to i tak by nie zdążyły. Jest w nim sporo dialogów, czy też wypowiedzi narratora. Ale wymowa jest raczej wyraźna i stosunkowo wolna. Jeśli chodzi o akcję to według mnie  zawiera wszystko to, co dzieciaki lubią. Dodatkowo postacie są sympatyczne a i treść jest niegłupia. Sama animacja też godna pochwały. Jak trochę poszperałam w necie, to okazuje się, że ten film miał nominację do Oskara w kategorii krótkometrażowy film animowany. Oczywiście dodatkowy komentarz, zadanie pytań i wyłapanie słownictwa jest nieodzowne (może to zrobić zarówno nauczyciel jak i rodzic).

Poza filmem czy też książką polecam kilka darmowych ćwiczeń http://www.funfindsforfamilies.com/free-gruffalo-printable-activity-sheets/ (ja korzystałam z memory) oraz http://www.makinglearningfun.com/t.asp?b=m&t=http://www.makinglearningfun.com/Activities/Gruffalo/GruffaloSequenceCards.gif.

Książka, jak wspomniano na blogu Dolittle jest dostępna na stronie empik. Za filmem trzeba poszperać. Posiadam też Activity Book. W książeczce tej, ładnie wydanej, ale krótkiej poza naklejkami (raczej do indywidualnego niż grupowego wykorzystania) znajdziemy też różne zdania. Mnie najbardziej spodobała się krzyżówka, word search oraz szukanie różnic. Jeszcze z niej nie korzystałam, ale nie mogę się doczekać zajęć z Gruffalo w roli głównej. Wydaje mi się, że ćwiczenia te będą przydatne jako uzupełnienie zajęć.

gactivity

Jak się bawić na Halloween?

Jak ten czas leci, o Halloween piszę już trzeci raz (dla przypomnienia tutaj znajduje się wpis z 2011 oraz pierwszy i drugi wpis z 2012 roku).

Tym razem  chcę polecić książeczki z serii Meg and Mog – o czarownicy i jej kocie. Na podstawie książeczek został stworzony serial animowany, dużo odcinków jest dostępnych na YouTube. To kolejny serial anglojęzyczny, który będzie wartościową rozrywką dla dzieci. Oto moja książeczka, która jak najbardziej może być omówiona z okazji Halloween.

meg

mog

Przypomniała mi się też ciekawa zabawa, której jeszcze nie opisywałam. Nazywa się Mr Skeleton. W domu trzeba przygotować sobie kość 🙂 Ja zrobiłam ją z tektury a konkretnie z tego co było pod ręką, czyli czystego białego pudelka po pizzy. Wycięłam kształt, by był bardziej trwały skleiłam ze sobą kilka warstw. Niestety nie pokażę jej gdyż po 2 latach zabawy trochę się zużyła. Ach, te małe brudne rączki 😉 A teraz przechodzimy do opisu zabawy. Szczerze mówiąc znalazłam ją gdzieś w internecie a  to jest moja modyfikacja. Najpierw uczymy dzieci kilku zdań:

Mr Skeleton where’s your bone?
Somebody stole it from your home.
Guess who?

Dzieci stoją w kole i za plecami podają sobie kość. Po środku stoi szkieletor z zamkniętymi oczami. Kiedy nauczyciel powie: Now, Mr Skleton find your bone! uczeń otwiera oczy i próbuje zgadnąć kto ma kość. Zwykle dawałam mu 3 szanse. Szkieletem zostawała osoba, która miała kość. Zabawa ta bardzo podobała się uczniom. Oczywiście każdy chciał być Mr Skeleton, sama kość też budziła wśród nich emocje. Co ciekawe, dla sporej ilości dzieci samo podawanie kości nie było wcale takie proste. Trzeba za plecami wziąć ją, przełożyć do drugiej ręki i przekazać koledze. Jest to więc dobre ćwiczenie, które poza aspektem językowym wspomaga koordynację ruchów. Bardzo polecam tę zabawę.

Planuję także z moimi aktualnymi młodszymi uczniami pobawić się trochę plastycznie i zrobić halloweenowe dynie.  Niedaleko mnie jest sklep kreatywny, gdzie można dostać różne rzeczy do samodzielnego zrobienia, ozdobienia. Ja nie jestem super uzdolniona, więc jeżeli już chcę coś robić, to wybieram coś prostego. Ale rzeczy jest naprawdę wiele do wyboru. Niestety sklep ten nie ma sklepu internetowego 😦 Raczej ozdobimy dynie z tektury, chociaż lampiony też są fajne. Na blogu pokazuję jedne i drugie 🙂 Mam nadzieję, że dzieci będą zadowolone.

halloween1

halloween2

Dodatkowo garść, według mnie fajnych stron z zadaniami do wykorzystania w tym okresie.

http://www.michellehenry.fr/hallo2.htm

http://bogglesworldesl.com/halloween_worksheets.htm

http://www.teachingenglish.org.uk/teaching-kids/halloween

Oraz dla starszych, bardziej zaawansowanych uczniów http://www.onestopenglish.com/teenagers/topic-based-materials/webquests/webquest-halloween/552316.article

Happy and scary Halloween to you!

Pocoyo po angielsku – bajka dla maluchów

Czasem w ciekawych miejscach można znaleźć inspirację do wpisu, na przykład w hiszpańskiej telewizji 🙂 Przez przypadek trafiłam na bajkę, która mi się spodobała.

Animacja Pocoyo jest właśnie hiszpańskiej produkcji, ale ma bardzo dobrą angielską wersję. Zacznijmy od tego, że kreskówka podoba mi się estetycznie. Ciekawym zabiegiem jest brak tła, tzn. wszystko rozgrywa się na białym tle. Dzięki temu mały widz koncentruje się na postaciach i tym, co robią i o czym mówią. Główny bohater to mały chłopiec – Pocoyo. Ma on przyjaciół – kaczkę, słonia i psa. Oprócz tego w bajce pojawia się narrator, który zwraca się zarówno do bohaterów jak i oglądających. Czasem zadaje pytania, na które może odpowiedzieć dziecko. Dialogi są proste, słowa często są powtarzane, co jest dobre w przypadku nauki języka. Jest dużo muzyki, postacie często tańczą, co też może być atrakcyjne dla najmłodszych.

Wyprodukowano dwie serie, każda składa się z 52 7- minutowych odcinków. Myślę, że dziecko nie zdąży się zmęczyć ani znudzić, no i nie spędzi za dużo czasu przed ekranem. Plusem jest to, że odcinki są dostępne na YouTube 🙂 Poniżej jeden jako przykład.

Zachęcam też do przeczytania innych wpisów o serialach dla dzieci pomagających w nauce języka – Peppa Pig oraz Sesame Street.

Sezamki, czyli Sesame Street

Często zachęcam do kupowania i czytania z dziećmi książeczek. W małym stopniu piszę o wykorzystaniu filmów w nauce angielskiego małych dzieci. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że nie jest zwolenniczką puszczania dziecku bajki, by samemu mieć czas na coś innego.  Sama też nie mam odbiornika tv, jeśli już coś oglądam to po angielsku. Zachęcam też do tego, by dzieci oglądały filmiki w tym języku. Polecałam już Świnkę Peppę w oryginale (tutaj). Jak już pisałam w tamtym wpisie trzeba umiejętnie wybrać program dla dziecka tak, by z oglądania coś wynikało.

Według mnie innym fajnym programem jest Ulica Sezamkowa. Dla przypomnienia, jest to amerykański telewizyjny program edukacyjny. Po raz pierwszy wyemitowano go w 1969 roku.  Następnie w wielu krajach, również w Polsce powstały programy w rodzimej wersji językowej. Mam dużo młodszą siostrę, która uwielbiała właśnie tą polską wersję. Program ten nagrywaliśmy jej na kasety, które mogła później oglądać w kółko. Myślę, ze sporo się z niego nauczyła. Śpiewała piosenki, mówiła rymowanki. Była to naprawdę świetna produkcja TVP. Niestety jest raczej nie do zdobycia.

Interesując się Ulicą Sezamkową na DVD znalazłam wydanie odcinków z 1969-1974 w amerykańskiej wersji oraz pojedynczy film „Łapać tego ptaka”, z polskimi napisami. Oprócz tego na YouTube Sesame Street ma swój kanał (bardzo popularny zresztą – Rzeczpospolita napisała w lutym 2013, że ilość wyświetleń filmów sezamkowych zbliżał się do 980 milionów. Twórcy „Ulicy Sezamkowej” podkreślają z dumą, że osiągnięcie miliarda wyświetleń na YouTube będzie osiągnięciem bez precedensu dla programu przeznaczonego dla dzieci.).

Dlaczego warto oglądać Ulicę?

  1. Sympatyczne postacie, każda ma swój niepowtarzalny styl i charakter
  2. Piosenki/ Rymowanki
  3. Ogólne walory edukacyjne programu

Wydaje mi się , że dla małego dziecka dialogi są trochę zbyt szybkie i czasem niewyraźne, w końcu odbiorcą mają być amerykańskie dzieci. Jednak jak już pisałam w nauce języka ważne jest osłuchiwanie się. Poza tym małe dziecko, które nie ogląda dużo telewizji będzie tak samo cieszyło się z oglądania polskiej jak i angielskiej bajki. Małemu dziecku łatwiej jest zaakceptować fakt, że czegoś nie rozumie. W dużej mierze zrozumienie ułatwiają też obrazy. Dodatkowo dzieci w przeciwieństwie do dorosłych lubią oglądać programy wiele razy i dlatego wiele rzeczy zapamiętują. Rytmiczne piosenki łatwo wpadają w ucho i są atrakcyjne dla małych odbiorców.

Kiedyś na dodatkowych zajęciach z KN wykorzystałam odcinek Guess the shape and color (odcinki są bardzo zróżnicowane tematycznie). Zgodnie z moim przewidywaniem uczniowie na początku śmiali się i powiedzieli, że Ulica jest dla dzieci 😉 (na szczęście na te zajęcia uczęszczało tylko kilka osób, więc dużego bałaganu nie było), ale później całkiem fajnie się bawili. Ten odcinek był prowadzony w formie quizu. Mapet prowadzący zadawał innym pytania dając możliwości odpowiedzi. Po pytaniu ja pauzowałam i odpowiadali moi uczniowie, później sprawdzaliśmy jak poradziły sobie mapety biorące udział w grze. Uczniowie z 3 klasy rozumieli bardzo dużo i ogólnie, gdyby nie ich początkowe złe nastawienie, byłoby super. Dlatego wydaje mi się, że lepiej puszczać Sezamki młodszym dzieciom w domu. Nawet jeśli nie zrozumieją wszystkiego, zyskają edukacyjnie. Nie tylko z angielskiego ale również na przykład matematyki.

Na koniec moja i nie tylko moja ulubiona piosenka 🙂 Elmo’s song!