For boys only

Mam w domu chłopca, ruchliwego i rozrabiającego. Kochanego syneczka mamusi, który potrafi dać w kość. Jest uparty i ma jasno sprecyzowane zainteresowania. Typowo męskie, czyli samochody, te prawdziwe i zabawkowe, pociągi, młotki, wiertarki, burzenie i naprawianie. Nawet w piasku najchętniej bawi się wywrotką, z  klocków budujemy auta,  książki też czytamy o „męskiej” tematyce. Te neutralne nie budzą specjalnego zaciekawienia. Cały sklep zachwycał się nim jak wsiadł na wielki, zabawkowy motor i od razu przyjął odpowiednią pozycję, jakby od zawsze jeździł na motorze. Mój mały mężczyzna.

Jasne jest więc, że staram się wybierać takie zabawki, które będą dla niego ciekawe. Gdy wpadam do TK Maxx zwykle dość szybko ląduję w dziale z zabawkami. Patrzę, co ewentualnie będzie się nadawać do szkoły i dla mojego szkraba. Dlatego dzisiaj pokażę Wam typowo chłopięce zabawko – książeczki.

Pierwsza z nich daje dwie możliwości zabawy. Dzięki niej poznamy słownictwo związane z budową, pojazdami pracującymi na budowie.

IMG_8302

Może być torem dla samochodów. Po rozłożeniu jest długa. W związku z tym „podzieliłam” ją na dwa zdjęcia, żeby lepiej było widać jej zawartość.

IMG_8291

IMG_8292

Oprócz tego da się z niej złożyć buldożer, do którego można wsiąść.

IMG_8299

IMG_8300

Druga książeczka to jednocześnie zestaw narzędzi.

IMG_8295

Jest on wykonany z grubej tektury. Mój syn jak ją zobaczył był zachwycony. Jednak jak pisałam to uparciuch i mimo że posiada zestaw drewnianych narzędzi tymi też chciał się bawić. Udało mu się trochę pognieść pędzel, więc chcę poczekać, aż trochę podrośnie i zacznie bawić się nimi zgodnie z przeznaczeniem. A chodzi o układanie narzędzi w odpowiednie miejsca. W książeczce mamy 3 scenki i opisy narzędzi, które trzeba dopasować. To nauka nie tylko dla dzieci, ja też nie znałam wszystkich nazw.

IMG_8296

IMG_8297

IMG_8298

Obydwie pozycje zachęcają do kreatywnej zabawy i przy okazji nauki języka. Mamy chłopców (i nie tylko oczywiście) zachęcam do polowania na podobne zabawki.

Nieświątecznie – o „Kto prowadzi?”

Proponuję Wam oderwać się na chwilę od jajek, baranków i pysznych potraw. W tym roku nie udało mi się opublikować świątecznego wpisu. By nie zaniedbywać bloga i wykorzystać wolny czas przedstawię Wam ciekawą książeczkę. Miałam na nią chrapkę od jakiegoś czasu. Bardziej w kontekście mojego fana pojazdów, ale okazało się, że całkiem fajnie sprawdza się też na zajęciach z angielskiego. Na okładce możemy przeczytać następujący opis:

„Czy zgadniesz, kto poprowadzi wóz strażacki, a kto wyścigówkę?

Kto pojedzie limuzyną, kto traktorem, a kto dżipem?

Czy potrafisz naśladować dźwięki tych pojazdów?

I który z nich jest najszybszy?

Włącz silnik, zapnij pasy – zaraz zacznie się zabawa!

Wyruszamy na przejażdżkę!”

IMG_6979

Książeczka ta ma tekst po polsku i po angielsku. Nie przepadam za takimi wersjami, wolę te oryginalne angielskie. Zawsze mam wrażenie, że dzieciaki jednak czytają po polsku a nie po angielsku. Szczególnie, że w tej pozycji tekst polski jest większy niż angielski. Zaraz Wam to pokażę. Jednak okazuje się, że nie było z tym problemu. Być może dlatego, że bardziej opowiadałam uczniom treść niż ją czytałam.

W książce przewija się tytułowe pytanie „Who’s driving…?”. Pojawiają się cztery zwierzaki i pojazd. Zadaniem dziecka jest odgadnięcie, który zwierzak kieruje pojazdem. Ja nazywałam zwierzaki, mówiąc np. Is it a snail, fox, hare? Fajne jest to, że nie są to tylko podstawowe, najlepiej znane nazwy zwierząt. Na kolejnej stronie mamy już odpowiednie zwierze w samochodzie/samolocie. Dodatkowo odgadnięcie wydaje się proste, lecz w paru przypadkach wcale takie nie jest. Dzieciom z klas 1-3 bardzo się podobało, z zaangażowaniem próbowały odgadnąć kierowcę.

Pytanie.

IMG_6980

 

I odpowiedź.

IMG_6981

 

Kolejne pytanie.

IMG_6982

I odpowiedź.

IMG_6983

Obrazki są ciekawe. Jedyną wadą jest to, że część stron jest kolorowych i czasem, jak w przypadku niebieskiego i kotki, trochę słabo widać tekst.

Ogólnie jest to fajna książeczka z ciekawą koncepcją. Nadaje się dla maluchów, jak i trochę starszych dzieci. Cena mogłaby być trochę niższa, bo kosztuje 29.90 PLN, ale widzę, że aktualnie można znaleźć ją w promocjach.

Pozdrawiam świątecznie!

I love you to the moon and back…

Bardzo podoba mi się powyższe stwierdzenie a że lada moment Walentynki to akurat pasuje na tytuł posta.

W ramach walentynkowych zajęć będę omawiać bestsellerową książeczkę „Guess How Much I Love You”, gdzie właśnie pada podobne zdanie.

IMG_5988

Publikacja ta sprzedała się w 28 milionach egzemplarzy i została opublikowana w 53 językach. Opowiada ona o dwóch zającach, jeden z nich zadaje tytułowe pytanie drugiemu. Obydwaj opowiadają o swojej miłości stosując coraz to większe miary. Nie czytałam jej jeszcze moim uczniom, więc nie wiem czy się spodoba. Obrazki są proste, mało kolorowe a treść dość „filozoficzna”, że tak to nazwę.

IMG_5990

Kolorowanki i różne rzeczy do wydruku związane z książeczką możecie znaleźć tutaj http://www.candlewick.com/book_files/1564024733.kit.1.pdf

Planuję też wykorzystać zadania z tego zestawu worksheetów, nadają się one zarówno dla starszych jak i dla młodszych dzieci (krzyżówki, wordsearche itp.).

http://www.inallyoudo.net/freeprintables/printables/valentines-day-printables/

Zrzut ekranu 2015-02-09 o 15.56.09

Przygotowując zajęcia dla starszych uczniów zapewne skorzystam z moich zeszłorocznych pomysłów (piosenki, słuchanka, tekst itp.).

Znajdziecie tam również inspiracje na zajęcia z młodszymi uczniami. Dodatkowo podoba mi się ten labirynt, ale jest dość prosty.

http://www.activityvillage.co.uk/sites/default/files/pdf/valentines_day_maze.pdf

Zrzut ekranu 2015-02-09 o 16.02.25

Tym razem ułożymy puzzle.

http://www.dltk-holidays.com/valentines/m-jigsaw-words.htm

IMG_5991

Znalazłam też walentynkowy odcinek Franklina.

Oprócz tego strasznie fajnie wyglądają takie walentynkowe ozdoby, może je  zrobić z dzieckiem w domu.

http://www.youaremyfave.com/2013/01/31/valentine-puppets-are-my-fave/

Do wyboru mamy lisa, sowę, sarnę i wieloryba.

Zrzut ekranu 2015-02-10 o 21.43.19

Zrzut ekranu 2015-02-10 o 21.42.54

Nie mogłam się zdecydować sowa, czy lis? A Wam, które zwierzątko najbardziej się podoba?

Decyzja podjęta: jednak fox.

IMG_5992-1

Uwielbiam…

Pozostając w temacie misiów to uwielbiam jednego. Darzę go sentymentem, gdyż książki o jego przygodach czytała mi babcia. Pamiętam, że bardzo mi się podobały i bardzo czekałam na ten nasz czas z Paddingtonem. Jak już byłam dorosła i dowiedziałam się o wydaniu nowej książki o Paddingtonie nie mogłam się powstrzymać, by jej nie kupić. Okazało się, że jest ona całkiem przydatna w szkole. Zdarzała mi się masa zastępstw, ciągle z tymi samymi klasami. Wtedy książka była przydatna. W języku angielskim jest za trudna, ale ze względu na walory kulturowe ma również wartość, gdy jest czytana po polsku. Więc zdarzało mi się ją czytać dzieciom. Zwykle się podobała, cześć dzieci znała też serial (kreskówkę) emitowaną w polskiej telewizji. Pewne rzeczy im opowiadałam, dodatkowo wyjaśniałam, przynosiłam też ćwiczenia.

Ale nie o tym dzisiaj, dziś zdjęcia mojego ulubieńca. Wkrótce w kinach pojawi się film o tym słynnym misiu. Chciałam Was zachęcić, żebyście jak możecie wybrali się do kina ze swoimi uczniami na  film Paddington. Według mnie wygląda fajnie (co prawda ja zawsze wolę książki, ale to ma być frajda dla dzieci). Jak się uda znaleźć wersję bez dubbingu na pewno będzie to super zabawa i nauka w jednym.

Miś – ilustracja z książki.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 18.50.18

 

Serial z 1975 roku.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.00.58

telegraph.co.uk

Okładka jednej z książek.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 18.54.48

Paddington siedzi na stacji Paddington 🙂 Muszę koniecznie go odwiedzić, gdy będę w Londynie oraz oczywiście sklep z misiowymi gadżetami.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 18.55.05

londonperfect.com

Maskotki.

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.04.14

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.06.13

bearseverywhere.com

Prawdziwa fanka też musi mieć swojego misia – to mój Paddington, od Mikołaja z Marks&Spencer.

zdjęcie 1

I mały Paddington na breloczku, nówka, miał być nagrodą (kiedyś na koniec roku na kółku każdy coś dostawał ode mnie, ale dziewczynki nie było, więc się ostał). Czeka na kogoś, kto na niego zasłuży.

zdjęcie 2

Plakaty z filmu. Czy nie jest on słodki?

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.50.39

Zrzut ekranu 2014-11-20 o 19.56.39

 

I na deser trailer. Mojemu synkowi bardzo się podoba. Szkoda że jest jeszcze za mały żeby iść do kina. W szkole w ramach lekcji o misiach też puściłam trailer i dzieci bardzo się śmiały, wygląda na to że będzie przebój.

Jesienna książeczka o jeżu

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie dzisiaj szaro i chłodno. W związku z tym czas na kolejny jesienny wpis.

Tym razem pokażę sympatyczną książeczkę pod tytułem Ouch! 🙂 Treść jest następująca: jeż właśnie wybudował sobie jamkę do zimowego snu kiedy to na jego grzbiet spadło jabłko. Okazało się, że z jabłkiem nie mieścił się w swoim gniazdku. Inne zwierzaki próbują mu pomóc, jednak coraz więcej rzeczy przyczepia się do jeża. Jakie to rzeczy i kto mu wreszcie pomoże? Książeczkę kupiłam kiedyś w sklepie Marks&Spencer.

ouch1

Książeczka ma bardzo ładne ilustracje i sporo treści. Oczywiście warto, by dzieci zapamiętały nazwy zwierząt oraz nazwy rzeczy, które przyczepiły się do grzbietu jeża. Pewnie przygotuję do tego jakieś ćwiczenia.

Wracając do jeży, słodkie są 😉

ouch2

Poza tym fajnym pomysłem jest praca plastyczna z motywem jeża.

Swego czasu zaproponowałam dzieciom robienie tego jeża. Jest on w kawałkach, dzieci wycinają go i sklejają, mamy do wyboru wersję kolorową lub do samodzielnego pokolorowania http://www.dltk-kids.com/animals/mpaperhedgehog.htm.

Zrzut ekranu 2014-08-25 o 16.53.45

Kuszą mnie też prace z wykorzystaniem rolki po papierze toaletowym, jeszcze tego nie robiłam http://www.dltk-kids.com/animals/mhedgehog.htm.

Zrzut ekranu 2014-08-25 o 16.56.33

Strasznie podobają mi się też te jeże zrobione z szyszek. Jednak tu już jest więcej roboty.

Zrzut ekranu 2014-08-25 o 17.09.49

Instrukcję znajdziecie pod tym linkiem http://kiddley.com/2006/11/21/make-a-pinecone-hedgehog/ (stąd też pochodzi zdjęcie).

Zestaw nauczycielski, skąd go wziąć? Aktualne informacje

Pewnie większość moich czytelników (nauczycieli) już wie, że obowiązują nowe zasady związane z zestawami nauczycielskimi. Mój zeszłoroczny wpis Jak uzyskać zestaw nauczycielski i w jaki sposób kontaktować się z wydawnictwem? Przewodnik krok po kroku jest bardzo popularny, ale niestety już nie do końca aktualny. A szkoda, bo to był naprawdę dobrze przygotowany post. To znaczy część o kontakcie z wydawnictwem jest ok, zmiany są w kontekście uzyskiwania zestawu nauczyciela. Nastąpiła bowiem nowelizacja ustawy, która zakazuje wydawnictwom udzielania jakichkolwiek materiałów nauczycielom (szkołom) w zamian za wybór podręczników. W związku z tym wydawnictwa nie dają już zestawów a oferują ich zakup (większość pisze o promocjach, rabatach). W te materiały mogą zaopatrzyć się sami nauczyciele (czyli wyskakujcie z kasy) lub mogą zrobić to dla nas szkoły (czyli niech one wyskakują).

Jak ja to odbieram? Często z funduszami w szkołach jest kiepsko. Z tego, co spojrzałam te ceny nie są jakieś bardzo wysokie. Zwykle jednak nauczycieli jest kilku. Widzę tu takie zagrożenie, że nauczyciele będą bardziej „przywiązani” do podręczników, które raz wybrali. Argument szkoły – przecież dopiero co kupowaliśmy wam materiały. Zwykle książek nie bierze się na rok, jednak znam przypadki żonglowania i zmieniania tytułów. W końcu dopóki nie zaczniemy pracy z danym kursem i nie sprawdzimy go na lekcji, nie jesteśmy w stanie powiedzieć czy i jak się sprawdza i czy wyobrażamy sobie kilkuletnią pracę z jego wykorzystaniem. Obawiam się, że ten obowiązek zakupów spadnie na nauczycieli 😦 czasem  zwyczajnie nie chce nam się prosić tylko wykładamy własne pieniądze (niestety na dużo rzeczy). Ciekawa jestem, czy wydawnictwa będą próbowały jakoś „obejść” tą ustawę, co jak wiemy często ma miejsce w naszej rzeczywistości. Ja uważam, że powinno być rozróżnienie  między zestawem nauczycielskim a innymi dobrami materialnymi, choć zapewne nie zrobiono tego, by nie było możliwości nadużyć.

Pewnie najlepiej skontaktować się jeszcze z konsultantem nam przypisanym i dopytać jeśli mamy jakieś wątpliwości.

Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście tutaj możecie zmówić zestawy:

Pearson http://dotacjamen.pl/pearson/

Macmillan http://www.macmillan.pl/news/3205

Oxford http://edugaleria.pl/dla-nauczycieli-oxford,c967,50,1,name-asc,,pl.html?dm_i=1Q6L,2R7IN,FJ8DKO,A19GG,1

Nowe książeczki dla najmłodszych

W kilku miejscach pisałam już, że w TK Maxx można znaleźć super książeczki dla dzieci, w atrakcyjnych cenach. Polecam je zarówno nauczycielom jak i rodzicom, można wyszperać pozycje dla różnych grup wiekowych. Poniżej krótka prezentacja książeczek kupionych z myślą o moim maluchu. Przyznam się, że staram się nie szaleć, gdyż niedługo okaże się, że mój syn ma więcej książeczek anglojęzycznych niż polskich.

1. Fuzzy Bee 123 – to książeczka dotykowa – liczymy do pięciu, poznajemy nazwy zwierząt i angażujemy zmysł dotyku.

bee1

bee2

Motylkowi odstawały skrzydełka, szkoda, bo już je moje dziecko urwało, pilnowałam i za każdym razem oglądaliśmy ją razem. Po powrocie z wakacji zapomniałam, że zawsze ciągnął motyla, dałam mu książkę i dosłownie na chwilę odeszłam kawałek dalej do kuchni. Dziecię radośnie przyszło i wrzuciło coś do kosza, zainteresowałam się oczywiście i okazało się, że były to skrzydła motyla, więc raczej nie są już happy 😉 ja też średnio szczerze mówiąc. Strasznie nie lubię zniszczonych książek, innych rzeczy zresztą też. Niestety w domu mam małego niszczyciela, któremu ciężko wytłumaczyć, żeby tego nie robił.

Inna strona, tym razem nie było czego urywać. Liszki mają na sobie materiałowe kreseczki.

bee3

To bardzo ładna, kolorowa pozycja dla najmłodszych dzieci.

2. What Can You See Spot? – książeczka o psie (mam już jedną mniejszą i starszą, nie tak ładnie wydaną). Spot gdzieś jest (na plaży, farmie itp) i coś widzi, powtarza się pytanie – What else can Spot see?, na obrazkach mamy sporo szczegółów i dość podstawowe słownictwo. Pytanie możemy wykorzystać, by dzieci same mówiły co widzą (oczywiście te bardziej zaawansowane). Maluchom sprawi przyjemność oglądanie kolorowych ilustracji i lusterko w którym mogą zobaczyć siebie – na końcu książki.

spot1

spot2

spot3

3. Puppy’s Garden Game – kolejna książeczka o piesku. Tym razem z gatunku puppet, z tyłu można włożyć palce i poruszać głową psa. Moje dziecko śmieszy to, że na koniec książki pies ma długą szyję. Jeśli chodzi o treść to pies poszukuje piłki.

zdjęcie 1

zdjęcie 2

4. Cheese Hunt – tym razem główną bohaterka jest myszka, w postaci ślicznej maskotki przyczepionej do książeczki. Jest to pozycja dla starszych dzieci, gdyż książeczka rozkłada się i obawiam się, że maluch mógłby ją zniszczyć (mój jest zainteresowany, ale po podarciu motyla widzę tu jeszcze większe pole do popisu). Również tutaj mysz czegoś szuka, tym razem jest to ser – powtarza się kilka zdań opisu oraz fraza Oh dear, No cheese here!

zdjęcie 1-1

zdjęcie 2-1

zdjęcie 3

Jak to robią najlepsi nauczyciele? – książka zdradzająca sekrety

Jak to robią najlepsi nauczyciele – 7 prostych sekretów to książka napisana przez Annette Breaux i Todda Whitakera. Oto 7 sekretów, czyli 7 rozdziałów tej książki:

  • Sekret planowania
  • Sekret zarządzania klasą
  • Sekret nauczania
  • Sekret nastawienia
  • Sekret profesjonalizmu
  • Sekret skutecznej dyscypliny
  • Sekret motywowania i inspirowania

Myślę, że dla doświadczonego nauczyciela nie będzie to nic nowego, z drugiej jednak strony wydaje mi się, że pewne rzeczy warto sobie przypomnieć lub uzmysłowić (czasem może nam coś uciekać w ferworze dnia codziennego). Oto kilka myśli, które mnie wydają się istotne:

  • zwracać uwagę uczniom tak, by nie stali się naszymi wrogami (czyli nie udowadniać im, że nie uważali i nie wiedzą co chodzi – na zasadzie mówienia na głos do Jasia (nie uważa i czyta książkę): fajnie Ci się czyta tą książkę, to teraz powtórz które zadanie robimy
  • starać się traktować wszystkich jakby byli naszymi ulubionymi uczniami 😉 Co wcale nie jest takie proste. Jak to w życiu bywa zdarza się, że ktoś nas irytuje i takie osoby, które nawet jak trochę narozrabiają to są tak sympatyczne, że nie będziemy dla nich zbyt surowi. Dzieci dość szybko widzą niesprawiedliwość i ona zwyczajnie je boli. Pozwolę sobie na małą dygresję. W podstawówce miałam bardzo fajną wychowawczynię, ale… Dopiero pod koniec szkoły kolega uświadomił mi, że wybrała sobie elitę, która miała słodkie ksywki, była jej prawą i lewą rączką itp. Jak nie należałeś do wybranej grupy „lepszych dzieci” nie byłeś specjalnie zauważany, chwalony, doceniany tudzież milutko traktowany. U mnie pod tym względem nie ma lepszych i gorszych. Staram się być fair w stosunku do moich uczniów, choć czasem ciężko mi być cierpliwą, gdy np. ktoś nigdy nie może zapakować się na czas, gdy jest złośliwy w stosunku do kolegów, gdy celowo przeszkadza w zajęciach. Choć nauczyłam się też i muszę o tym pamiętać, że dzieci zwyczajnie mają swoje problemy, które rzutują na ich zachowanie, pracę na lekcji.
  • panować nad swoimi emocjami. Nauczyciel powinien być uśmiechnięty, zmotywowany do pracy i motywujący swoich uczniów – każdego dnia. I znów w życiu bywa inaczej, np. rano pokłóciłyśmy się z mężem, coś nas boli itp. Jednak trzeba się starać oddzielić nasze życie osobiste od szkolnego.
  • unikać negatywnie nastawionych koleżanek: ogólnie do pracy, uczniów (sami wiecie o co chodzi)

Są to dość oczywiste rzeczy, nie dowiedziałam się w zasadzie niczego nowego. W książce jest sporo przykładów, bywa że dość łopatologicznych. Każdy sekret podzielony jest na części, na koniec mamy krótkie podsumowanie, zwrócenie uwagi na najważniejsze elementy. Bywało, że w formie wierszyka. Cytuję dla przykładu:

„Niech Twoje lekcje porywają, do rozwoju zapraszają. Gdy się odniesiesz do dnia codziennego, dla uczniów będzie to coś ciekawego!”

„Chwyć za miotłę i szuflę już! Odgarnij pajęczyny, kurz. Zdziwi cię to, co odkryjesz – Każde serce, każdy umysł wiele dobrego w sobie kryje.”

Jak dla mnie trochę masakryczne. Zapewne jest to „wina”, że książka była pisana przez Amerykanów plus tego, że wierszyki trzeba było przetłumaczyć.

O wiele lepsze były normalne, w formie punktów podsumowania każdego z rozdziałów.

Podsumowując, już kiedyś wspominałam o tej książce, między innymi, że to była nagroda w konkursie. Z nagrody się ucieszyłam, jak widać przeczytałam. Pewne rzeczy zaznaczyłam sobie zakreślaczem. Jednak zbyt wiele z niej nie wyniosłam. Gdybym miała kupić ją sama to bym nie kupiła. Myślę, że jest to raczej pozycja dla studentów.

jak to robią

Angielskie łamigłówki na wakacje

Wreszcie wakacje – wszystkie dzieci na nie czekają. Jednak letnia przerwa może wiązać się z zaprzepaszczeniem wysiłku włożonego przez nie w naukę języka. Niestety uczniowie zwyczajnie zapominają, to czego się nauczyli. Ostatnio przeczytałam ciekawy artykuł na portalu Gazeta.pl. Oto kilka cytatów: „Wynika z niego (raportu amerykańskiej organizacji badawczej), że podczas letniej przerwy wyparowuje z głowy „ładunek” wiedzy porównywalny z tym, jaki uczniowie przyswajają sobie podczas miesiąca pracy. Co gorsza, jest to tylko wynik średni”. „Inwestycje pierwszych miesięcy nauki zostają w drugiej połowie roku niemal w połowie zaprzepaszczone”. „(Wakacje) przyczyniają się do zapominania tego, co dzieci zdążyły sobie przyswoić przez poprzedni rok. I w kolejnym roku nauczyciele poświęcają kilka tygodni na to, żeby pomóc im odgrzebać w pamięci utraconą wiedzę i umiejętności”. Warto się nad tym zastanowić i tak zorganizować dzieciom czas, by nie oznaczał braku kontaktu z językiem angielskim. W ogóle ciekawy wydaje mi się pomysł skrócenia letnich wakacji na rzecz większej ilości dni wolnych w ciągu roku szkolnego (jak to jest w Wielkiej Brytanii i Niemczech).

O tym, co robić z dziećmi z angielskiego w wakacje pisałam już tutaj. Gdy byłam dzieckiem często w wakacje rozwiązywałam książeczki z zadaniami dla dzieci. Podobne można znaleźć w języku angielskim. Podręcznik kojarzy się z nauką a taka książka z naklejkami, łamigłówkami i różnymi zadaniami to zabawa. A przy okazji dziecko „coś robi po angielsku”. Warto, by rodzice zaangażowali się z nim, czytali polecenia, pograli w gry itp.

Poniżej zaprezentuję pozycję, która wpadła mi w oko i super nadaje się do „pracy” w wakacje.

IMG_3802

Kupiłam ją w TK Maxx, ale obawiam się, że może nie być już dostępna. Jest to tylko przykład, myślę że można znaleźć coś równie ciekawego w internecie. Tematem przewodnim są dinozaury. Oto kilka stron pokazujących z jakimi zadaniami się w niej spotkamy.

Wakacyjna scena – dinozaury na plaży, dziecko uzupełnia ją naklejkami.

IMG_3803

IMG_3804

Gra planszowa, ciekawym pomysłem jest to, że za pionki służą monety z naklejonymi na nich dinozaurami (tak jest w przypadku każdej gry w tej książce).

IMG_3807

W kolejnym zadaniu trzeba przeczytać wskazówki i zaznaczyć, który dinozaur próbuje „wkraść się” do gangu (większość dzieci od razu strzelała, że zielony :))

IMG_3806

Znajdziemy też tu sztywniejsze karty do gry.

IMG_3805

I wiele, wiele innych ćwiczeń. Wydaje mi się, że książka w podobnym stylu będzie dla młodszego dziecka ciekawa i chętnie (z pomocą rodzica) będzie rozwiązywać łamigłówki, naklejać naklejki, przechodzić przez labirynty i grać w gry ćwicząc przy okazji angielski.

„Let’s visit Ireland” – materiały kulturowe dla uczniów na poziomie B1/B2

Dzisiejszy wpis będzie nietypowy, gdyż będzie dotyczył materiałów kulturowych dla starszych uczniów, tudzież dla uczniów na poziomie B1/B2. Ja nie uczę teraz nikogo w tym wieku jednak od czego ma się rodzinę, tak więc opiszę moje wrażenia z punktu widzenia nauczyciela oraz ucznia liceum, właśnie na tym poziomie językowym. Przechodząc do sedna, poniżej przeczytacie recenzję książki – materiałów do kopiowania dla nauczycieli „Let’s visit Ireland”, napisanej przez Romana Ociepę. Na początek kilka słów o autorze. Oczywiście jest anglistą, to nie jest jego pierwsza publikacja, oprócz tego pisze też bloga http://yourenglishangel.blogspot.com.

LVIR_I_strona_okladki_miniaturka

Jak ja odbieram tę książkę?

  • wydaje się ciekawym materiałem na kółko językowe, czy też na zajęcia pod koniec roku (gdy omówiony został już materiał zawarty w programie nauczania).
  • jak na materiał do kopiowania jest ładnie wydana, kartki są dość sztywne, więc nie powinny się łatwo zniszczyć
  • bardzo szeroko, nawet nie wiem czy nie za szeroko traktuje temat, tzn. do każdego unitu mamy tekst oraz dużą ilość ćwiczeń, oto skrócony spis treści: The Geography of Ireland, Animals and Plants, The Republic of Ireland, Northern Ireland, People of Ireland, The Symbols of Ireland, Dublin, History of Ireland, Writers and Poets, Irish Games, Irish Food and Drink, Irish Legends and Heroes, Irish Music and Dance, Irish Holidays and Celebrations, Languages in Ireland. Do książki dołączona jest płyta CD z nagraniami.
  • ćwiczenia są różnorodne, choć część jest dość typowa
  • zawiera mniej  popularne i dość skomplikowane słownictwo (na pewno cześć dla uczniów będzie nowa)

Jak uczeń odbiera tę książkę (po ogólnym zapoznaniu się z książką i przerobieniu jednego unitu)

  • po pierwsze i co ważne padło stwierdzenie, że książka jest ciekawa i to dobrze, że tematem jest Irlandia a nie Wielka Brytania (bo w podręcznikach  już od podstawówki zawsze są działy poświęcone kulturze właśnie GB), więc niesie to za sobą powiew świeżości i z racji, że uczniowie niewiele wiedzą o Irlandii może okazać się interesującą odmianą
  • podobały się ćwiczenia nazwane Fun corner – w stylu krzyżówki, word search, label the pictures, nawet starsi uczniowie je lubią, szczególnie, że z wiekiem w podręcznikach jest ich coraz mniej
  • jest przejrzysta – podobały się wstawki – Hints, zawierające objaśnienia
  • część słownictwa była nowa i określona jako dość zaawansowane
  • uczeń stwierdził, że książka jest wymagająca – to znaczy nie jakaś bardzo trudna, ale będąca wyzwaniem

Jeśli książka Was zainteresowała na stronie wydawnictwa Polonsky można pobrać pierwszy unit. Na stronie wydawnictwa możecie też ją kupić a w przyszłości ma być też dostępna w Bibliotece Anglisty prowadzonej przez wydawnictwo Egis.

Dziękuję autorowi książki za przesłanie mi egzemplarza książki.