The Hive, czyli warto czytać blogi

Ludzie dzielą się na tych, co czytają blogi i tych co tego nie robią 😉 Ja czytam w sumie chyba od lat (zaczęłam od onetowskich). W pewnym momencie te o życiu traktowałam trochę jak czytanie książki, albo serial, nowy wpis – nowy odcinek. Wielu blogów, które czytałam już nie ma. Fascynujące jest to, jak zmienia się blogosfera. Przede wszystkim mam na myśli zarabianie na blogach. Powstały nowe kategorie jak lifestajl  😉 Czytam przeróżne blogi, co oczywiste czasem wpadam na chwilę i szybko klikam krzyżyk. Natomiast jak mi się spodoba czytam wcześniejsze wpisy i regularnie je odwiedzam. Mam jednak pewną wadę – mało komentuję. To tak tytułem wstępu. Już przechodzę do sedna. Z blogów możne dowiedzieć się masy ciekawych rzeczy, zobaczyć też różne rzeczy, które „trzeba” mieć. Należy uważać, szczególnie jak się ma dziecko 🙂 W pewnym momencie pomyślałam o prowadzeniu własnego bloga i tak o to trwa moja przygoda z blogowaniem (powiem Wam, że czasem kusi mnie pisanie drugiego o innej tematyce, ale obawiam się, że mam na to za mało czasu). Lubię, gdy ludzie coś polecają (oczywiście lepiej gdy nie jest to recenzja sponsorowana, bo wtedy z obiektywizmem różnie bywa). Na jednym z podczytywanych przeze mnie blogów prowadząca go mama pisała o kreskówkach, które ogląda jej maluch. Ja od razu wpisywałam je w youtube, żeby sprawdzić jak wyglądają po angielsku. I tym sposobem znalazłam wartościową, brytyjską animację: „The Hive”. Są to historyjki z życia pszczół i ich przyjaciół.

Co mnie urzekło w tej bajce?

  • podoba mi się wizualnie (nie lubię oglądać czegoś, co nie przystaje do mojego poczucia estetyki)
  • ładny, niezbyt szybki sposób mówienia bohaterów
  • czas trwania odcinka – 7 minut, dziecko nie zdąży się znudzić
  • treść też jest ok, problemy i historie są bliskie dzieciom

Polecam, szczególnie że są wakacje – zarówno filmiki, jak i czytanie blogów (tych dotyczących nauczania/nauki angielskiego i nie tylko, nigdy nie wiadomo czego się z nich dowiemy).

 

Sezamki, czyli Sesame Street

Często zachęcam do kupowania i czytania z dziećmi książeczek. W małym stopniu piszę o wykorzystaniu filmów w nauce angielskiego małych dzieci. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że nie jest zwolenniczką puszczania dziecku bajki, by samemu mieć czas na coś innego.  Sama też nie mam odbiornika tv, jeśli już coś oglądam to po angielsku. Zachęcam też do tego, by dzieci oglądały filmiki w tym języku. Polecałam już Świnkę Peppę w oryginale (tutaj). Jak już pisałam w tamtym wpisie trzeba umiejętnie wybrać program dla dziecka tak, by z oglądania coś wynikało.

Według mnie innym fajnym programem jest Ulica Sezamkowa. Dla przypomnienia, jest to amerykański telewizyjny program edukacyjny. Po raz pierwszy wyemitowano go w 1969 roku.  Następnie w wielu krajach, również w Polsce powstały programy w rodzimej wersji językowej. Mam dużo młodszą siostrę, która uwielbiała właśnie tą polską wersję. Program ten nagrywaliśmy jej na kasety, które mogła później oglądać w kółko. Myślę, ze sporo się z niego nauczyła. Śpiewała piosenki, mówiła rymowanki. Była to naprawdę świetna produkcja TVP. Niestety jest raczej nie do zdobycia.

Interesując się Ulicą Sezamkową na DVD znalazłam wydanie odcinków z 1969-1974 w amerykańskiej wersji oraz pojedynczy film „Łapać tego ptaka”, z polskimi napisami. Oprócz tego na YouTube Sesame Street ma swój kanał (bardzo popularny zresztą – Rzeczpospolita napisała w lutym 2013, że ilość wyświetleń filmów sezamkowych zbliżał się do 980 milionów. Twórcy „Ulicy Sezamkowej” podkreślają z dumą, że osiągnięcie miliarda wyświetleń na YouTube będzie osiągnięciem bez precedensu dla programu przeznaczonego dla dzieci.).

Dlaczego warto oglądać Ulicę?

  1. Sympatyczne postacie, każda ma swój niepowtarzalny styl i charakter
  2. Piosenki/ Rymowanki
  3. Ogólne walory edukacyjne programu

Wydaje mi się , że dla małego dziecka dialogi są trochę zbyt szybkie i czasem niewyraźne, w końcu odbiorcą mają być amerykańskie dzieci. Jednak jak już pisałam w nauce języka ważne jest osłuchiwanie się. Poza tym małe dziecko, które nie ogląda dużo telewizji będzie tak samo cieszyło się z oglądania polskiej jak i angielskiej bajki. Małemu dziecku łatwiej jest zaakceptować fakt, że czegoś nie rozumie. W dużej mierze zrozumienie ułatwiają też obrazy. Dodatkowo dzieci w przeciwieństwie do dorosłych lubią oglądać programy wiele razy i dlatego wiele rzeczy zapamiętują. Rytmiczne piosenki łatwo wpadają w ucho i są atrakcyjne dla małych odbiorców.

Kiedyś na dodatkowych zajęciach z KN wykorzystałam odcinek Guess the shape and color (odcinki są bardzo zróżnicowane tematycznie). Zgodnie z moim przewidywaniem uczniowie na początku śmiali się i powiedzieli, że Ulica jest dla dzieci 😉 (na szczęście na te zajęcia uczęszczało tylko kilka osób, więc dużego bałaganu nie było), ale później całkiem fajnie się bawili. Ten odcinek był prowadzony w formie quizu. Mapet prowadzący zadawał innym pytania dając możliwości odpowiedzi. Po pytaniu ja pauzowałam i odpowiadali moi uczniowie, później sprawdzaliśmy jak poradziły sobie mapety biorące udział w grze. Uczniowie z 3 klasy rozumieli bardzo dużo i ogólnie, gdyby nie ich początkowe złe nastawienie, byłoby super. Dlatego wydaje mi się, że lepiej puszczać Sezamki młodszym dzieciom w domu. Nawet jeśli nie zrozumieją wszystkiego, zyskają edukacyjnie. Nie tylko z angielskiego ale również na przykład matematyki.

Na koniec moja i nie tylko moja ulubiona piosenka 🙂 Elmo’s song!

Nauka angielskiego poprzez oglądanie seriali cz.2

Jakiś czas temu polecałam brytyjskie seriale, które według mnie warto oglądać w ramach rozwoju swoich umiejętności językowych. W związku z tym dziś nadszedł czas na podzielenie się moimi ulubionymi serialami amerykańskimi.  Wybrałam trzy naprawdę dobrze zrobione seriale, które otrzymywały liczne nagrody.  Oglądanie tych odcinków jest rozrywką a także inwestycją w rozwój językowy. Każdy z nich ma już kilka sezonów i utrzymuje wysoki według mnie poziom. Muszę przyznać, że po skończeniu się każdego sezonu z niecierpliwością czekam na kolejny.

Mad men

To serial rozgrywający się w środowisku branży reklamowej. Akcja zaczyna się w latach 60-tych.  Pokazuje pracę i życie w tym czasie. Ciekawie zmienia się obyczajowość i kultura Amerykanów.(np. pozycja kobiet). Jest on zrobiony z niesamowitą dbałością o szczegóły, np. wiernie oddane są wnętrza, moda z tych lat. Co ciekawe popularna marka ubrań w USA – Banana Republic wypuściła kolekcję ubrań inspirowanych serialem.  Tłem są również wydarzenia polityczne. Jak już pisałam twórcy serialu zadbali o najmniejsze nawet detale. Mnie uderzyła myśl – to przecież lata 60 a oni mają już wszystko to, co dla nas aktualnie jest synonimem nowoczesności (oczywiście poza komórką :P). W dzisiejszych czasach trochę szokująca może być ilość papierosów wypalana przez bohaterów, ale lata temu w Polsce też praktycznie każdy palił. Odcinki i dialogi często opierają się na niedopowiedzeniu i skłaniają widza do refleksji. Niestety życie bohaterów w dużej mierze opiera się na kłamstwie, więc często jest to gorzka refleksja.

Modern family

Tym razem to odcinki komediowe, trwające niespełna pół godziny. Oglądając je często żałuję, że to już koniec. Serial i jego bohaterowie są bardzo sympatyczni. Opowiada on o wielopokoleniowej rodzinie w nowoczesnej formie 🙂 Co zaskakujące w tym serialu wiele śmiesznych sytuacji czy też komentarzy do życia rodzinnego jest bardzo bliskich mojemu życiu i zakładam, że bardzo realistycznych. Odcinki te nagrane są w stylu mockumentary czyli fikcyjne zdarzenia są prezentowane w stylu dokumentalnym tak by wykreować parodię (w tym przypadku bohaterowie często zwracają się bezpośrednio do kamery). Generalnie to miły serial do pośmiania się.

The Good Wife

Główną bohaterką jest Alicia, żona prokuratora generalnego. Na jaw wychodzi skandal seksualny i korupcyjny jej męża, który trafia do więzienia. Kobieta po 13 latach przerwy wraca do pracy do kancelarii adwokackiej.  Okazuje się, że radzi sobie bardzo dobrze. Każdy odcinek to inna sprawa (serial to dramat sądowy), ale oczywiście są też rozwijane wątki przewodnie. Ogląda się go z zainteresowaniem, akcja nie jest przewidywalna. Tutaj plusem jest język prawniczy, który stanie się nam bliższy.

Nauka angielskiego poprzez oglądanie seriali cz.1

Tym razem wpis jest skierowany do osób dorosłych. Już kiedyś pisałam o zaletach oglądania kreskówek, filmów przez dzieci (na przykładzie „Peppa Pig”). Dla przypomnienia link do wpisu http://agatarybus.pl/2011/12/17/everybody-loves-peppa/

Podobnie jest w przypadku starszych czy też dorosłych uczniów. Gdy chcemy w przyjemny sposób uczyć się języka warto oglądać filmy i seriale w oryginale. Nie jest to nauka sensu stricte, oczywiście jeśli ktoś chce może wypisywać sobie słówka czy zwroty, których chce się nauczyć. Ja polecam oglądanie dla samego oglądania, obcowania z językiem. Seriali mamy wiele do wyboru (zarówno amerykańskich jak i brytyjskich). Zachęcam do sięgnięcia po te ostatnie. Dzięki nim osłuchujemy się z super wymową, intonacją i akcentem.  Oglądając starajmy się ogólnie zrozumieć, o czym jest mowa. Jeśli mamy taką możliwość można pomóc sobie napisami – bardzo dobrze gdy też są angielskie, polskie niestety rozleniwiają.

Oto, co aktualnie polecam jeśli chodzi o brytyjskie seriale. Poniżej kilka słów o każdym serialu (jak widać wybrałam różne gatunki).

Downton Abbey. Serial kostiumowy, którego akcja zaczyna się w 1912 roku. Opowiada o rodzinie mieszkającej w tytułowej posiadłości oraz o ich służbie. Fabuła momentami trąci telenowelą i romansidłem ale serial jest świetnie zrealizowany i zagrany (super rola babci, w którą wciela się Maggie Smith, znana aktorka filmowa i teatralna, którą wszyscy znają m.in. z roli Profesor Minerwy McGonagall z serii filmów o Harrym Potterze). Serial ten był licznie nagradzany – otrzymał m.in. Złoty Glob dla najlepszego serialu telewizyjnego, 2 nagrody BAFTA, 8 nagród Emmy. Powinno być to dodatkową rekomendacją. Aktualnie w Wielkiej Brytanii nadawany jest 3 sezon serialu, troszkę nuży, ale jego zalety nadal przyciągają.

Little Britain. Serial komediowy, to zestaw skeczy, których łączą bohaterowie. Serial wyśmiewa cechy Anglików, parodiuje ich. W przypadku tej pozycji potrzebne nam specyficzne poczucie humoru i nie przejmowanie się poprawnością polityczną. Powiem więcej momentami jest naprawdę obrzydliwie. Po obejrzeniu tego serialu czasem komentuję rzeczywistość słowami: „Computer says nooo…” czy też „Yeah but no but yeah but…” oraz kilkoma innymi cytatami. Ale żeby wiedzieć o co chodzi trzeba obejrzeć.

Luther. Serial kryminalny, charakteryzuje się mroczną atmosferą. Śledzimy sprawy rozwiązywane przez detektywa, bardzo zaangażowanego w swoją pracę,  często stosującego metody balansujące na granicy prawa. Od początku każdego odcinka wiemy, kto popełnił przestępstwo, pytaniem jest czy i jak Luther go dorwie. Serial trzyma w napięciu. Za główną rolę Idris Elba otrzymał Złotego Globa.